Owoc jest również majestatyczny, ponieważ jego waga może osiągnąć cztery kilogramy.Nietypowy jest również wygląd: owoc jest kłujący na zewnątrz, a miąższ znajduje się w łupinie, przez którą może być trudno się przebić. Kolor duriana jest żółto-zielony. Dobre wina z Gruzji – Loiswine Loiswine to pierwszy w Polsce rynek dla win gruzińskich, zawierający usystematyzowane dane o produkcie i producencie, ale także realizujący zadania logistyczne, celne i marketingowe. Pomagają w tych wszystkich kwestiach, aby winiarze mogli w pełni skupić się na produkcji wina jak najlepszej jakości, a nie zajmować się promocją i sprzedażą swoich towarów. Założyciele ściśle współpracują z winiarzami i przyświeca im wspólny cel – aby autentyczne wina gruzińskie były popularne i rozpoznawalne wszędzie. Na tym rynku online, każdy handlarz winem ma możliwość wystawienia swojego produktu, a ten po zatwierdzeniu jego jakości, zarówno organoleptycznie jak i laboratoryjnie, trafia na ich stronę. Firma ta bierze na siebie również wszystkie kwestie związane z logistyką transportową. Należy tu zaznaczyć, że aby wywieźć partię wina z Gruzji trzeba spełnić szereg wymagań prawnych i zbudować złożoną logistykę transportową – reżim temperaturowy, czy specjalne warunki przechowywania. Zawartość1 Dobre wina z Gruzji – Loiswine2 Dobre wina z Gruzji – Gruzja w Główne regiony winiarskie Gruzji3 Dobre wina z Gruzji – opisy degustowanych Baia’s Wina z Gruzji – Aladasturi, Gvantsas Khikhvi Qvevri, Vano Wina gruzińskie – Khikhvi, Kisi, Dakishvili Manavi, Saperavi 22, Giorgi Ojaleshi, Binekhi Dobre wina z Gruzji – Gruzja w liczbach Gruzini wierzą, że ich kraj jest tym który zapoczątkował produkcję wina i są z tego bardzo dumni. Na dowód tego przedstawiają artefakt sprzed 6000 – gliniane naczynie z kiścią winorośli “Khramis Didi Gora”. Poza tym Gruzja to: 7 różnych stref klimatycznych 49 różnych odmian gleb 500 + szczepów winorośli 55000 hektarów pod uprawą w 5 regionach bardzo młody rynek, pomimo 8000 lat tradycji. 2 tradycyjne metody produkcji wina – Kachetia – Kvevri, Imereti – Churi Kvevri – to gliniane pojemniki, wielkości od 100 do nawet 4000 l. Najczęstsze to takie na około 1000 l. Powstają mniej więcej 2 tygodnie, a sam proces wypalania trwa około 6 dni. Ciężko utrzymać ich higienę. Kontakt wina ze skórkami w kvevri to około 6 miesięcy. Marani – to piwnica na kvevri. Te często są tam zakopywane w ziemi, aby naturalnie utrzymywały stałą temperaturę. Wina bursztynowe – powstają poprzez długi kontakt płynu ze skórkami, często też łodygami. Churi – podobny system do kvevri, jednak różnicą jest krótszy kontakt płynu ze skórkami ( kilka dni, do miesiąca) oraz mniejsza ilość – 30% skórek i łodyg. Główne regiony winiarskie Gruzji Kachetia – wschód, około 70% wina z tego kraju pochodzi stąd. Region suchy i gorący, znajdujący się w sąsiedztwie Kaukazu. Główne szczepy Kachetii: Białe: Rkatsiteli – najwięcej upraw, przypomina chardonnay i viognier, Kakhetian Mtsvane – podobne do sauvignon blanc, ziołowe, z wysoką kwasowością, Kisi – powracający szczep, który przez wpływy rosyjskie prawie zupełnie został wypleniony, Khikhvi Czerwone: Saperavi – najwięcej upraw w całej Gruzji Imereti – zachód, chłodniej i wilgotniej. Moderujący efekt Morza Czarnego. Uprawia się tu późno dojrzewające szczepy. Główne z nich to: Białe: Tsitska, Tsolikouri, Krakhuna. Czerwone: Otskhanuri Sapere, Aladasturi. Zobacz także: Gruzja – pradawna kraina wina Dobre wina z Gruzji – opisy degustowanych win Baia’s wine Region: Imereti Szczepy: Tsitska, Tsolikouri, Krakhuna Alkohol: 12% To białe wytrawne wino, otrzymywane jest z mieszanki winogron odmian tsitska, tsolikauri, krakhuna. Są to trzy główne białe odmiany z zachodniej Gruzji. Wino było fermentowane w Churi. Ma przejrzysty, jasnożółty kolor ze złotymi refleksami i odrobiną barw jesiennych liść. Wyraźny aromat suszonych owoców (suszonych moreli, jabłek), owoce cytrusowe, morela, pigwa, zielony melon, stłuczone jabłko, do tego średni, mineralny finisz. Zobacz także: Baia’s wine – Gruzja Wina z Gruzji – Aladasturi, Gvantsas Wine Region: Imereti Szczep: Aladasturi Jeśli chcecie spróbować lekkiego czerwonego wina z Gruzji, to powinniście zainteresować się tą pozycją. Aladasturi to imeretyjska czerwona odmiana winogron, która często porównywana jest do pinot noir. W smaku wino jest pełne jagód, czerwonych owoców jak: wiśnia, żurawina, wzbogacone odrobiną przypraw. Bardzo łagodne i pełne młodej energii, ze średnią kwasowością i lekkim ciałem. Khikhvi Qvevri, Vano Nareklishvili Region: Kachetia Szczep: Khikhvi Alkohol: 13% Wino w kolorze bursztynowym z terroir Kardenahi – uznawanego za ojczyznę szczepu Khikhvi. Ten biały szczep jest dość wszechstronny i można z niego produkować zarówno wina lekkie i wytrawne, półsłodkie i słodkie, a w tym regionie powstają też wina bardzo mocne. Nierzadko z alkoholem na poziomie 16-17%, co od zawsze przyciągało tu miłośników Porto. Bardzo aromatyczne z nutami dzikich kwiatów, przechodzącymi w aromaty dojrzałych żółtych owoców, moreli i rodzynek. Łagodna kwasowość i taniny wzbogacają wino o lekką słodycz i pikanterię. Wina gruzińskie – Khikhvi, RaRe Region: Kachetia Szczep: Khikhvi Alkohol: 12,5% To wytrawne wino fermentowało w kvevri. Charakteryzuje je dość miękki, aromatyczny i długi posmak. Zrównoważone aromaty suszonych owoców tropikalnych: banan, melon, liczi. W smaku zaś sporo liści i drzewa cedrowego. Dobre gastronomiczne wino, gdzie miękkie taniny i średnia kwasowość dają nam możliwość połączenia go z pikantnymi daniami azjatyckimi, czy pleśniowymi serami. Kisi, Dakishvili Winery Region: Kachetia Szczep: Kisi Alkohol: 13,5% Wino od jednego ze słynnych winiarzy z Gruzji – Giorgi Dakishwili przedstawia nam piękne wino ze szczepu Kisi, produkowane w qvevri. Szczep ten jak już wspomniałam został prawie całkowicie wypleniony i zastąpiony najpopularniejszym białym – rkatsiteli. Przyczyniła się do tego rosyjska preferencja dla tego szczepu, ale także upadek winiarstwa gruzińskiego po rozpadzie związku radzieckiego. Dodatkowo Kisi jest dość wymagającym i ciężkim w uprawie szczepem. Tutaj mamy wino w kolorze bursztynowo-pomarańczowym z zapachami moreli, mango, limonki, gruszek, miodu, ale też posmakiem migdałów i orzechów. Intensywne, pełne ze średnią kwasowością, niskim poziomem tanin i długim finiszem. Manavi, Binekhi Region: Kachetia Szczep: Mtsvane Alkohol: 12,5% Wina Manavi są wytrawne i białe. Do ich produkcji używa się szczepu Mtsvane Kakhuri. Słomkowożółty kolor, aromaty białych kwiatów, gruszki, białej śliwki, ale też odrobina ziół – zielony pieprz, zielona papryka. Orzeźwiająca, dość wysoka kwasowość, delikatny mineralny posmak, lekkość i gładkość. Piękne wino na lato, czy do owoców morza. Saperavi 22, Giorgi Solomnishvili Region: Kachetia Szczep: Saperavi Alkohol: 13% Winnica znajduje się w Kachetii, w prowincji Wazisubani (Mukuzani Microzone) na wysokości 400 m nad poziomem morza, na prawym brzegu rzeki Alazani. Mój totalny faworyt. Wino było fermentowane w kvevri i starzone w dębie (6 miesięcy). Ma głęboki, nasycony czerwony kolor z fioletowymi odcieniami. W aromacie zapach róż, dżemu wiśniowego, goździków i cygara. Wyczuwalne, ale dojrzałe i przyjemne taniny, delikatny i długi posmak. Kolejna butelka już czeka na spożycie. Ojaleshi, Binekhi Region: Samegrelo Szczep: Ojaleshi Alkohol: 11% Ojaleshi to główna czerwona odmiana winogron z Zachodniego regionu Gruzji – Samegrelo mieszczącego się w subtropikalnej strefie nad brzegiem Morza Czarnego. Jest to jedna z najstarszych odmian winorośli w Gruzji. Wino o mocnym purpurowym kolorze i intensywnych słodkich aromatach czerwonych, bardzo dojrzałych owoców: maliny, żurawiny, czerwonej porzeczki. Dodatkowo aromaty kwiatowe (fiołki), i ciemna czekolada. Dość wysoka, orzeźwiająca kwasowość balansuje nam słodycz, niski poziom tanin. Wino jest półsłodkie.
Poniżej list otwarty do ambasador Ambasador Gruzji w Polsce. „Z zainteresowaniem i nie bez emocji przyjęliśmy wiadomość o mianowaniu mieszkańca naszego miasta, przedsiębiorcy Pana Bogdana Pietrzaka z Katowic, Konsulem Honorowym Gruzji, którą jako pierwszy podał do publicznej wiadomości 19 maja br. Prezydent Katowic Pan Marcin Krupa.
Liofilizowany Liofilizowany MelonBez dodatków.?Bez konserwantów.🍩Bez tłuszczu.🍩Bez dodatku cukru lub substancji do 98% witamin i składników odżywczych zawartych w świeżych zaawansowana i bezpieczna technologia konserwacji składników odżywczych, witamin, smaku, koloru i kształtu świeżych przekąska na każdą okazję✈️🚉🚁🛶Zdrowa alternatywa dla chipsów i tłustych przekąsek🍿🍩🍭Składniki: melonMasa: 25 gKraj pochodzenia: Gruzja Owoce procesu liofilizacji jest to, że mokry (zawierający wodę) owoce suszący zamarza❄️❄️❄️, a następnie bardzo powoli podgrzewa owoce pod bardzo niskim ciśnieniem, woda zamieniana w lód jest z niego „usuwana”.Dokładniej, lód bez żadnego przejścia, z pominięciem fazy ciekłej, zamienia się w parę – porównaniu z tradycyjnym suszeniem mrożone suszenie ma dwie ważne pierwsze, wysuszony produkt nie jest poddawany silnemu ogrzewaniu, dzięki czemu unika się niszczenia jego cennych składników. Witaminy nie rozkładają się, kolor i smak produktu pozostają niezmienione, a fruktoza nie ulega zniszczeniu.🍊Drugą główną zaletą suszenia sublimacyjnego jest to, że podczas suszenia woda nie jest obecna, a zatem nie odparowuje. Z tego powodu cenne substancje nie są usuwane z owoców za pomocą odparowującej wody, ale pozostają w nich związku z tym nie są wymagane żadne „dodatki”, w wyniku czego produkty suszone przy użyciu tej technologii nie zawierają żadnych substancji aromatycznych, cukrów, barwników, witamin, minerałów, a wszystkie są obecne w ich naturalnej wartość (100 g):Kalorie: 334Tłuszcz całkowity 0 g: g/ węglowodan 0 g: g/ 0 g: g / g Czy żywność liofilizowana jest droga?Na rynku jest tak szeroki wybór, że jest z czego się z opinią, że każdy liofilizowane owoce smakuje prawie tak że nie, ponieważ smaki owoców różnią się w zależności od rodzaju stosowanych na polskim rynku działa kilka firm zajmujących się liofilizacją żywności, niektóre z nich twierdzą, że stosują wyłącznie naturalne Najważniejsze jest to, że te naturalne owoce nie zawierały pestycydów, środków chemicznych, przeciwnym razie nie będzie korzyści dla organizmu z liofilizowanych liofilizowane to kosztuje drogo bo, nasze owoce są uprawiane w jednym z najpiękniejszych i najbardziej ekologicznych miejsc na świecie: zachodnim regionie Gruzji, który znajduje się między Morzem Czarnym a Kaukazem. Wszystkie nasze owoce są pakowane w wygodne i piękne opakowania. Nasze owoce nie zawierają: pestycydów, cukru, chemii, konserwantów, sztucznych dodatków, barwników czy wzmacniaczy owoce może są drogie, ale moim zdaniem, nie należy oszczędzać na własnym zdrowiu i na porównaniu z innymi metodami przetwarzania liofilizaty zachowują większość witamin i składników biologicznie aktywnych. Szczególną uwagę należy zwrócić na witaminę jest pożytek z liofilizowanego melona?Doskonale zrównoważony skład i obecność takich substancji jak żelazo, jod, selen, kobalt, antocyjany, fitoestrogeny, kwas foliowy i inne odgrywają ogromną rolę w procesie tworzenia krwi i normalizacji układu też zaleca się stosowanie liofilizowanego melona dla kobiet w okresie menopauzy i ciąży - uzupełnia on niezbędne elementy, pomagając w przezwyciężeniu wszystkich negatywnych objawów menopauzy, a także sprzyja prawidłowemu rozwojowi liofilizowanym melonie występuje wysokie stężenie witamin. Zawiera dużo witaminy C i beta-karotenu, prawie całą grupę witamin z grupy B, bardzo ważną witaminę E, a także witaminy PP, D, K. Z minerałów, główny procent stanowi magnez i potas, ale są też wapń, żelazo, fosfor, nikiel, siarka, kobalt, chlor, mangan i ta gama witaminowo-mineralna dowodzi wysokiej przydatności suszonego melona dla naszego są w nim również sole mineralne, błonnik, białko, naturalne cukry, skrobia, kwasy tłuszczowe i antyoksydanty. I tak nie sposób przecenić zalet orientalnego jeszcze jest przydatne w liofilizowanym melonie?Poprawia skład krwi i zwiększa poziom hemoglobiny, dlatego jest niezbędna w przypadku anemii, niedokrwistości, po chorobie i układ endokrynologiczny i pomaga w zaburzeniach on korzystny wpływ na tło hormonalne, utrzymując je w równowagę wodno-solną w organizmie, a tym samym jest bardzo przydatny dla osób ze skłonnościami do wpływ na układ nerwowy i jest w stanie w pełni wyzdrowieć z różnych zaburzeń psychosomatycznych - stresu, depresji, zmęczenia nerwowego sen i eliminuje wzmocnić kości i stawy, a zatem jest przydatny dla wszystkich osób cierpiących na choroby kości i stawów oraz osób starszych, aby uniknąć krążenie mózgowe i aktywizuje wszystkie procesy mózgowe, a zatem jest po prostu konieczne dla osób zaangażowanych w pracę umysłową, uczniów i pamięć i ciśnienie pojawianiu się i rozwojowi chorób mięsień sercowy i reguluje rytm usuwanie kamieni potencję i pomaga w leczeniu zaburzeń seksualnych u wytrzymałość, wydajność, energię i liofilizowany jest przydatny dla absolutnie wszystkich - dzieci i osób starszych, mężczyzn i kobiet, sportowców i osób pracujących też pachnące słodkie plasterki wysublimowanego melona muszą koniecznie pojawić się w każdej rodzinie, w której zdrowie jej członków. W naszych ofertach z pewnością znajdziesz coś dla siebie!W naszej ofercie znajdziecie Państwo wszystko, czego szukacie. Oferujemy atrakcyjne produkty i tylko zdrową owocowa Misie Żelki:czarnego bzu i rabarbaru, miętowy, brzoskwiniowo-cytrynowy, malinowa z waniliną, cynamowo-pomarańczowa, imbirowo-cytrynowy - owoce bez cukru i niesiarkowane!!! całe owoce i polówki (figi, kaki/persymona, morele, melon, brzoskwinie, arbuz, czerwona śliwka, czereśnia, gruszki, pomidory) - Armenia, Gruzja FIGI - CAŁE OWOCE! 150 g Armenia owoce w czekoladzie (figi, śliwki, morela) - Gruzja NFC (z granatu, z borówki, z jeżyn, ze śliwki, z wiśni) - Gruzja, Armenia bez cukru (z włoskimi i z laskowymi orzechami) - Gruzja owoce bez pestycydów (truskawka, melon, brzoskwinia, wiśnia, mandarynka, malina, borówka, czereśnia, porzeczka) - Gruzja naturalny, sosy gruzińskie i ormiański bez konserwantów (Adzika, Satsebeli, Tkemali) - gruzińska bez pestycydów (czarna, zielona, owocowa, z cytryną, z liściami borówki, z miętą, z tymiankiem/macierzanka, z dzikiej róży, BIO) (z granatu, z pigwy, z orzecha włoskiego, z jeżyn, z malin, z wiśni, z truskawek, z czereśni, z figi, z dyni, brzoskwiń, mandarynek) - Gruzja, Armenia warzywny - liście winogrona, Imam, pasta z bakłażanu, okra, buten Armenia (z jeżyn, z brzoskwiń, z derenia, z pigwy) - ziarnista o smaku: whisky i wiśnia, pomarańcza w karmelu, czekolada z rumem Sól swańska, Adjika (adzika) suchaDokładamy wszelkich starań, aby każde zamówienie zostało zrealizowane szybko i na najwyższym poziomie. Język. Awokado - Ten owoc ma bardzo dużo dobrych tłuszczy , Arbuz - ten owoc jest czerwono zielony i ma czarne małe pestki, Ananas - Jest to duży, żółty i soczysty, Pomarańcza - Ten owoc nazywa się identycznie jaki i jego kolor, Malina - Jest to mały czerwono różowy owoc z dziurką w środku, Jeżyna - To jest taki sam owoc jak Często wracam myślami do tych dni, które spędziłam w Gruzji. Wtedy przypominają mi się piękne i majestatyczne góry, serpentyny dróg, zielone łąki, a na nich pasące się stada owiec, krowy chodzące dosłownie wszędzie, naziemne, żółte gazociągi i suto zastawione stoły. Wspomnieniem będzie też „chinkali disco” w Tbilisi, podobnie jak wizyta na targu rybnym w Batumi. Ale o tym wspomnę trochę później. Teraz chciałabym Cię ugościć gruzińskimi przysmakami, dlatego proszę, usiądź przy stole, a ja zaraz podam Ci talerz i poczęstuję jedzeniem, którego smak zapamiętasz na długo. Zanim tu trafiłam, kraj ten kojarzył mi się z biedą i wojną, jednak z każdym dniem byłam coraz bardziej pewna, że właśnie przeżywam mój najwspanialszy urlop w życiu! Bez wahania mogę powiedzieć, że Gruzja jest zachwycająca i zamieszkują ją najbardziej serdeczni ludzie. Patrząc na mój wyjazd pod kątem jedzenia – również było rewelacyjnie. Kuchnia gruzińska jest bardzo prosta i jednocześnie bardzo bogata w różne smaki. To niesamowita mieszanka! Uwielbiam robić zakupy spożywcze na lokalnych targowiskach, a te gruzińskie zawsze będą mi się kojarzyły z zapachem kolendry, która jest dodawana do wszystkich sałatek. Tamtejsze jedzenie składa się głównie z warzyw, serów pod każdą postacią, często używanych w daniach głównych, różnego rodzaju mięs i… sporej ilości wina. W tym wpisie chcę Ci trochę opowiedzieć o popularnych i tradycyjnych daniach kuchni gruzińskiej, znajdzie się też kilka ciekawostek i wspomnień z podróży. Postaram się wszystko tak przedstawić, aby i Tobie pociekła ślinka 😊 Zdjęcia, które ubarwiają ten pyszny wpis oglądasz, między innymi, dzięki uprzejmości moich przyjaciół, z którymi miałam sporą frajdę podczas próbowania gruzińskich specjałów i podróżowania po tym wspaniałym kraju. Zacznijmy od krótkiego spaceru po jednym z targów, gdzie handel codziennie zaczyna się razem ze wschodem słońca i trwa do późnych godzin popołudniowych. Na targu praktycznie wszystko kupisz na wagę: przyprawy, ziarna, orzechy, mąkę, cukier, herbatę itp. Suszone zioła i kwiaty, butelkowane sosy, domowe przetwory… Tyle szczęścia! Gruzińskie sery Zaczynam od nich, ponieważ już wcześniej były wywołane do tablicy. Prawdę mówiąc, Gruzja, podobnie jak Francja, serami stoi. Według specjalistów wyrabia się tu około 250 gatunków sera i są one używane nie tylko do popularnego chaczapuri, ale obecne w niemal każdym daniu. Robi się je z mleka, które akurat ma się pod ręką (najczęściej z krowiego), ale też z owczego, bawolego czy koziego. Gruziński ser jest lekko słony i po ogrzaniu zaczyna się ciągnąć. Trochę żałuję, że nie znam się zbyt dobrze się na ich rodzajach, bo inaczej opisałabym je wszystkie w tym wpisie: wędzone, zapiekane z masłem, podpuszczkowe itp. Pycha! Chaczapuri Bezwzględnie Gruzja słynie z tego placka z serem. Je się go dosłownie wszędzie, o każdej porze dnia i przez okrągły rok, a w zależności od tego, w którym regionie kraju go zamówisz, dostaniesz różne wersje, które różnią się kształtem i rodzajem sera w środku. Najbardziej popularne jest to z serem, jednak mieliśmy okazję próbować chaczapuri nadziewanego fasolą lub mięsem. Jego przygotowanie jest banalne: wystarczy mąka, woda, trochę drożdży i koniecznie jakiś bardzo słony ser. Dopadł Cię głód o północy? Doskonale! Zawsze znajdzie się jakieś chaczapuri. Najbardziej przypadło mi do gustu chaczapuri adżarskie. To dziwny w kształcie, trochę podobny do łódki, ciepły placek z wyciętą w środku dziurą, pełną kawałków bardzo słonego sera, do której wbito surowe jajko. Aby je zjeść, należy oderwać kawałek ciasta z jego zewnętrznej części i dosłownie wymieszać jajko z serem. Pod wpływem ciepła jajko się ścina, tworząc swego rodzaju jajecznicę. Trzeba przyznać, że prezentuje się przepięknie, prawda? Chinkali Skoro już jesteśmy przy temacie popularnych dań, nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o chinkali. To nie są zwykłe pierogi z mięsem. Fakt, na pierwszy rzut oka trochę je przypominają, ale sposób ich jedzenia jest zupełnie inny. Trzeba chwycić delikwenta za czubek, gdzie jest najwięcej zlepionego ciasta, delikatnie ugryźć kawałek i wyssać z niego rosół. Potem można sięgnąć po widelec, aby dokończyć degustację, ale przy moim braku wprawy, najczęściej kończyło się to jedzeniem rękami, które były oblane gorącym rosołem. Pamiętaj tylko, aby nie zjadać czubków! Nadzienie chinkali jest różne: może to być słony ser, mielone mięso z baraniny i/lub wieprzowiny z odrobiną cebuli i sporą ilością kolendry, grzyby itp. Wszystko zależy od fantazji kucharki i tego, co akurat jest w lodówce. Przy okazji muszę wspomnieć o miejscu, które na swój sposób mnie urzekło i zostało nazwane przez moich przyjaciół „chinkali disco”. Mianowicie, jest to restauracja, która za dnia serwuje przepyszne gruzińskie dania, a po północy zamienia się w dyskotekę z prawdziwego zdarzenia, gdzie lokalni przychodzą się rozerwać w gorące noce, a porządku pilnują rośli ochroniarze. Jedzenie zamówiliśmy u kelnera ubranego w białą koszulę, który podał nam kartę dań. Chinkali w rytmie dudniącego basu i wśród tańczącej młodzieży smakuje obłędnie! Gdy szukasz niebanalnej pamiątki z podróży dla znajomych, przejdź się po sklepikach w Tbilisi, a z pewnością trafisz na skarpetki ze wzorem w chinkali (nie myl ich z czosnkami, chociaż zgodzę się z tym, że na pierwszy rzut oka mogą je przypominać). Zdziwienie i radość osoby, której wręczysz parę skarpet, zamiast kolejnego magnesu na lodówkę, jest bezcenne 😊 Sama też zaopatrzyłam swoją szafę w kilka takich par i zakładam je zawsze w pochmurne dni – wtedy przypominają mi one tę podróż do słonecznej Gruzji. Zawsze możesz też przywieźć tradycyjne, ręcznie robione, wełniane skarpety lub czapkę. Lobio Lobio, czyli czerwona fasola ze wszystkim. Coś na kształt dobrze nam znanej fasolki po bretońsku, gulaszu czy bigosu „na winie”, czyli co się nawinie, to do bigosu. Lobio jest czasem rozwodnione, czasem ma konsystencję pasty, może być ostre lub łagodne. Za każdym razem jest mocno przyprawione i ma mnóstwo dodatków. Wszystko zależy od fantazji kucharza, który właśnie przygotowuje to danie. Kababi Przejdźmy teraz do dania, które zadowoli prawdziwych mięsożerców. Jest to tradycyjna potrawa Gruzji, nazywana także lula-kebab. Można je jeść na kilka sposobów np. zawinąć w cienki placek, podobny do pity i jeść rękami lub potraktować go jako główny składnik dania, wtedy koniecznie trzeba dodać owoce granatu. Granat w gruzińskiej kuchni często jest wykorzystywany jako zamiennik octu i dodawany do pysznych sosów lub kiełbasek w naturalnej osłonce, które nazywają się kupaty. Samo kababi przygotowuje się z trzech mięs: jagnięciny, baraniny i wieprzowiny, z dodatkiem wielu zmielonych i aromatycznych przypraw. Gruzińskie kababi ma niewiele wspólnego z tureckim kebabem, chociaż jego nazwa jest dość podobna. Churchele Teraz coś, co tygryski lubią najbardziej – przechodzimy do słodkości. Churchele to przekąska, która swoim wyglądem przypomina świeczkę, a tak naprawdę to nic innego, jak orzechy (włoskie lub laskowe), które są nawinięte na nitkę i oblane karmelem lub zagęszczonym sokiem z winogron. Pozostawia się je do zastygnięcia, a następnie sprzedaje na straganach za niewielkie pieniądze. Nie wyglądają zbyt apetycznie, ale za to nadrabiają smakiem. Na poniższym zdjęciu widzisz je, jak zwisają z góry straganu. Tklapi Z wyglądu przypomina skaj ze starego PKS-u (dla młodszych rocznikiem już tłumaczę: to śliski materiał, trochę podobny do skóry, którym były obijane siedzenia w starych autobusach), a smakuje jak kwaśny papier. Tak naprawdę to mus z owoców, który wylewa się na płaską powierzchnię, wałkuje i zostawia na słońcu do wyschnięcia. Potem wystarczy posypać mąką, aby się nie kleił i nie kruszył. Wybór kolorów tego „skaju” jest ogromny i zależy od owoców, które zostały użyte do jego produkcji. Tklapi robi się z jabłek, winogron lub żurawiny. Ryby Na początku tego wpisu wspomniałam o targu rybnym w Batumi – w tym miejscu warto rozwinąć temat. Na wjeździe do Batumi od północnej strony znajduje się mały targ rybny, a prawdziwa jego moc nie polega na zajmowanej powierzchni, ale na tym, co znajduje się wśród oferowanego asortymentu. Jest to dosłownie wszystko, co danego dnia przypłynęło do portu. Jak do tej pory, podczas moich podróży, nie spotkałam lepszego miejsca dla fanów ryb. Są one tanie, świeżutkie i przepyszne. Najlepiej sprawdzić to od razu. Jak? Aby to zrobić, wystarczy zanieść swoje zakupy do niewielkiej knajpki sąsiadującej z targowiskiem, pokazać kucharce co masz w torbie, a ona już doskonale będzie wiedziała, co ma z tym zrobić. Po kilku minutach dostaniesz swój posiłek w towarzystwie kolorowych i świeżych warzyw, pajdy chleba lub ziemniaczków i ciekawego w smaku słodko-kwaśnego sosu. Na talerzach mieliśmy przepyszne rybki i fantastyczne raki, a razem z nami jedli sami lokalni, nie było tu żadnego turysty. Polecam! Moje podsumowanie urlopu w Gruzji Po dwóch tygodniach spędzonych w Gruzji, postanowiłam wyciągnąć kilka „okołokuchennych” wniosków: Solidny stół na grubych nogach to centralne miejsce w każdym gruzińskim domu. Moim zdaniem powinny być one zdecydowanie większe, bo jedzenie zwyczajnie się na nich nie mieści. Myślę, że Gruzini wyznają zasadę, aby na stole nie było ani kawałka wolnego obrusa. Jeżeli wydaje Ci się, że masz już za sobą niejedną oszałamiającą biesiadę, masz rację – tylko Ci się tak wydaje. Zasiądź za gruzińskim stołem, a wtedy z pewnością zmienisz więcej osób przy stole, tym przyjemniej. Co można tu robić, poza delektowaniem się lokalną kuchnią? Rozmawiać z Gospodarzem o życiu, słuchać wspomnień z najpiękniejszych lat jego młodości, dowiedzieć się, jakie są jego poglądy polityczne i za co Gruzini kochają Polskę. Można usłyszeć, co koniecznie trzeba zobaczyć w Gruzji, poznać żonę Pana Domu, która jest wykładowcą na uczelni i posłuchać opowieści o chorobach, które go dopadły. Można zobaczyć, z jaką dumą opowiada o synu, który jest członkiem znanego zespołu i grał niedawno koncert w Polsce, a jutro akurat gra koncert kilka ulic dalej. Jedzenie śniadania na altanie, która jest cała porośnięta winoroślą i pełna doniczek z sadzonkami truskawek – z widokiem na Tbilisi, to niezapomniane i serdeczność Gruzinów nie zna granic. Na długo zapamiętam tę scenę, gdy starsza Pani o twarzy pełnej zmarszczek, przyniosła każdemu z nas po kawałku tortu, ponieważ jej wnuczek obchodził tego dnia czwarte urodziny. Po chwili Gospodyni pojawiła się ponownie – tym razem ze wspomnianym wnukiem na rękach. Wtedy zobaczyłam w jej oczach miłość, a na twarzy bezzębny, szczery uśmiech. Radość można czerpać nawet w momencie organizowania polowej jadalni. Jak to? Pewnego dnia po wizycie w jednej z winiarni postanowiliśmy zjeść coś na szybko. Kilkadziesiąt metrów dalej zobaczyliśmy lokal z kebabem, a ponieważ każdy z nas był ciekaw gruzińskiej wersji tego znanego dania, decyzja zapadła szybko. Sprzedawca był niewiarygodnie miły, miał uśmiechnięte oczy, złotego zęba i był ubrany w ortalionowy dres. Kawałki baraniny kręciły się na długim szpikulcu, a pod nimi palił się żywy ogień. Zza zaplecza wyszła zgrabna blond kobieta z burzą tlenionych loków spiętych w niedbały kok i puściła do nas oczko. Każdy z nas złożył zamówienie i wyszliśmy na zewnątrz lokalu. W oczekiwaniu na obiad rozglądaliśmy się po najbliższej okolicy, aż zobaczyliśmy lokalny sklepik z ubraniami z drugiej ręki. Był on niewielki, a wewnątrz leżały ubrania w koszach z metalowej kratki. Spora część asortymentu była też rozwieszona na wieszakach na każdej ze ścian. W środku pachniało kurzem, używaną odzieżą i kawą. Siedziały tam trzy kobiety, które od razu do nas zagadały, gdy tylko przekroczyliśmy próg sklepu. Dziewczyny prowadziły nie tylko lumpeks, ale miały też w sprzedaży ziarna kawy. Oczywiście kawę kupiłam, a ponieważ było miło, skusiłam się na kolorowy t-shirt. Moi towarzysze podróży też zaopatrzyli się w „najnowsze hity mody” i kilkaset gramów czarnych, pachnących ziarenek. Wyszliśmy wezwani przez pana od kebabów. Gdy tylko kobiety ze sklepu dowiedziały się, że zostaniemy tu jeszcze chwilę, aby zjeść, wyciągnęły dosłownie z podziemi plastikowy, zielony stół ogrodowy i kilka krzeseł (każde z innej parafii). Zrobiło się bardzo swojsko, południowe słońce paliło nam ramiona, a sos z kebabu przełyk. Zupełnie obcy nam ludzie ugościli nas jak swoich, pytając później, ile kaw zaparzyć. Najmłodsza dziewczynka ze sklepu odzieżowego, pobiegła do sklepu naprzeciwko po cukierki do kawy i pamiątki dla każdego z nas. To było wspaniałe doświadczenie!Czacza w ilości „ciut ciut” ma zdrowotne działanie, ale wypicie jej w większej ilości może obudzić w nas koguta, a wtedy już nie jest dobrze. Często spacerując ulicami lokalnych miasteczek i wsi mijaliśmy mężczyzn z czerwonymi twarzami. Nie było wątpliwości, że nie jest to wynikiem nadmiernego korzystania ze słońca 😉Muszę czym prędzej wrócić do biegania (gruzińska kuchnia nie należy do dietetycznych 😊). Zawsze podczas podróży spotykałam się z przyjaźnie nastawionymi ludźmi oraz serdecznością, która płynęła w moją stronę. Jednak to, co spotkało nas w Gruzji, przerosło wszelkie oczekiwania. Gościnność i otwartość są tu bardzo naturalne, a lokalni mieszkańcy zawsze z uśmiechem rozmawiają z przybyszem zza granicy. Z przyjemnością wspominam ten urlop i już po cichutku planuję kolejną podróż do kraju, w którym nie byłam traktowana jak gość, ale jak członek ich wielkiej rodziny. Lubisz czytać o kuchniach świata? Jedzenie to Twój konik? Kliknij tu i przeczytaj wpis Zosi, mojej blogowej koleżanki o greckiej kuchni, a potem zerknij do mojego artykułu o tym, jakie to All Inclusive jest dobre i złe jednocześnie. Niebawem pojawią się kolejne wspomnienia z podróży po Gruzji, tak więc obserwuj nasz I… TAKI BLOG, żeby nic Cię nie ominęło! Jeśli mam polecić jedno miejsce w Gruzji, które koniecznie musisz zobaczyć, bez wątpienia jest to dolina Truso.

Gdy owoc arbuza ma wielkość jabłka, warto pod niego podłożyć np. deseczkę lub słomę, by nie stykał się z ziemią. Po 45 dniach arbuz jest dojrzały i można go zrywać. Zastosowanie: owoce deserowe. Stanowisko: słoneczne. Arbuz musi mieć bardzo dużo słońca. Tylko wtedy jego owoce mogą dojrzeć w polskim klimacie.

Za każdym razem gdy podróżuję po Azji, dostrzegam i próbuję nowych rzeczy, o których chciałbym napisać. Tym razem skoncentruję się na egzotycznych owocach Azji, których przeciętni Europejczycy nie znają. Bogate w witaminy i substancje odżywcze tropikalne skarby, które wsprawiają w dobry humor, to temat który koniecznie należy omówić. Mangosteen, lanzones, rambutan, jackfruit, liczi, longan, karambola, santol, pomelo, salak, marang, czy durian – to tylko niektóre ze wspaniałych darów natury, czekających na podróżników. Wstęp Podróżując po Azji, zawsze urzeka mnie wspaniała przyroda, interesująca kultura i bogactwo smaków. Ilekroć podróżuję po tym pięknym, rozległym kontynencie, zawsze dostrzegam nowe rzeczy, o których chciałbym napisać, i dlatego tym razem skoncentruję się tylko na tropikalnych owocach Azji, które były wyśmienite. Młoda Filipinka sprzedająca owoce na bazarze. Europejczykom zazwyczaj wydaje się, że w dobrze zaopatrzonych krajach europejskich, gdzie sklepy są przepełnione towarami z całego świata, nie ma takiej rzeczy, której oni by nie spróbowali. To podejście jest jednak bardzo błędne, dlatego że podróżując po Filipinach, Borneo, Kambodży czy Tajlandii, spróbowałem wiele rodzajów owoców, które są nieznane w Europie. Azja jest pod tym względem bardzo bogata, gdyż potrafi oczarować białych podróżników darami natury, które są na wyciągnięcie ręki. Bogactwo, dobrobyt, spokój i zdrowie, nie zawsze są synonimami pieniędzy. W moim artykule zamierzam krótko opowiedzieć o kilku tropikalnych owocach Azji, ze zdjęciami i kilkoma informacjami na temat ich wyglądu, smaku, pochodzenia i korzyści zdrowotnych. Zdaję sobie też sprawę, że nie jestem w stanie opisać wszystkich tropikalnych owoców Azji, lecz postaram się uwzględnić jak najwięcej. Poniższe nazwy mogą być różnie odebrane przez Azjatów z różnych części tego kontynentu, gdyż niektóre nazwy owoców są używane na Filipinach, a inne w Malezji czy w Tajlandii. Cukrzykom natomiast radzę dowiedzieć się, które owoce są dla nich nie wskazane w dużych ilościach, gdyż w moim artykule wspominam o tym jedynie powierzchownie. Stragan owocowy Azji. Na zdjęciu między innymi mangosteen, rambutany i mango. Tropikalne owoce których nie będę omawiał Nie zamierzam jednak opisywać tych tropikalnych owoców Azji, które są szeroko dostępne i przez to pospolite w Europie, gdyż chcę aby mój artykuł był ciekawy. Na szczęście wiele tropikalnych owoców z wielu kontynentów jest już dostępnych w Europie, lecz ciągle nie wszystkie. Azjatyckimi owocami dostępnymi w Europie są dziś mango, które pochodzą z rejonów Birmy i wschodnich Indii; a także kiwi, które pochodzą z Chin, z okolic rzeki Yangcy. Niepodzianką może się także okazać pochodzenie bananów, których jest na marginesie wiele rodzajów, i to nie tylko żółtych, ale także czerwonych. Banany pochodzą z Azji południowo-wschodniej, i są rozpowszechnione na wszystkich kontynentach. Na przykład figi także pochodzą z Azji, lecz owoce te bardzo często rosną w sprzyjających im klimatach Grecji i Bułgarii, i z tego powodu też nie będę ich opisywał. Bardzo powszechnymi owocami są też brzoskwinie, które pochodzą z Chin, oraz morele z Armenii; lecz tak jak w poprzednich przypadkach, te owoce także rosną w południowej Europie, gdzie jest ich pod dostatkiem. Europejczykom dobrze są też znane winogrona, których żródła pisane nawiązują do pochodzenia jednego rodzaju z Turcji i innego z Ameryki Północnej. Nie będę więc opisywał owoców, które każdy Polak może kupić w sklepie. Banany na drzewie to częsty widok w Azji południowo-wschodniej. Podróżując po Azji widziałem też wiele tropikalnych owoców, które są do pewnego stopnia powszechne w Azji i w Europie, lecz pochodzą z Ameryki łacińskiej. Z tego powodu nie będę opisywał passion fruit, papai, awokado oraz dragon fruit, gdyż owoce te pochodzą z Ameryki centralnej i południowej. Co prawda będąc w Malezji zrywałem passion fruit z drzewa, będąc na Filipinach pojechałem na plantację dragon fruit, a gdy podróżowałem po Sri Lance i Birmie, sam strącałem papaję z drzew. Jednak owoce te nie są azjatyckie, dlatego opis ich pozostawiam podróżnikom specjalizującum się w podróżach po Ameryce łacińskiej. Będąc na filipińskiej wyspie Guimaras próbowałem też owoców chico, lecz te także pochodzą z Meksyku i Ameryki centralnej, mimo że rosną w każdym klimacie tropikalnym, w tym w Azji. Bardzo ciekawym doświadczeniem było też dla mnie gdy na Filipinach spróbowałem guyabano (soursop, sustard apple), który także pochodzi z Ameryki Południowej. Arbuzy natomiast pochodzą z pustyni Kalahari w Afryce, mimo że są uprawiane w Azji i w południowych stanach USA. Melony także są afrykańskie, choć jest ich pełno w Europie i w Azji. Oto moja lista egzotycznych owoców Azji: Liczi – to owoc pochodzący oryginalnie z Chin, który jest także bardzo popularny w Indiach i w Azji południowo-wchodniej. Liczi rośnie na wiecznie zielonych drzewach osiągających czasem 30m wysokości. Liczi jest bardzo rozpowszechniony na azjatyckich bazarach, z powodu słodkiego smaku, przypominającego winogrona, z dodatkiem smaków cytrusa i wody różanej. W środku znajduje się czarna pestka, a dookoła niego biało-różowy owoc, słodki, miękki i odświeżający w gorącym, tropikalnym klimacie. Liczi jest bardzo popularnym deserem w Tajlandii, a owoc ten jest często dodawany do lodów, jest konserwowany, oraz przerabiany na soki i napoje gazowane. Ja będąc na Filipinach próbowałem też herbaty z Liczi, także owoc ten ma wiele zastosowań. Liczi jest tym owocem, którego nigdy nie ma się dość. Liczi na bazarze Azji. Liczi ma wiele zalet. Jest on bogaty w błonnik pokarmowy co dobrze działa na trawienie. Poza tym posiada on dużo fosforu, magnezu, cunku i miedzi, co dobrze wływa na kości. Liczi zwiększa także odporność gdyż jest bogaty w wiaminę C, reguluje ciśnienie i jest dobry na serce. Istnieją jednak doniesienia, że setki indyjskich dzieci zmarło z powodu zjedzenia dużej ilości liczi na pusty żołądek. Ważną informacją jest też to, że lichi jest otoczony cienką i gładką, różową skórką, co różni go od rambutana, o którym opowiem poniżej. Rambutan – to owoc, który najbardziej przypomina liczi, lecz między tymi owocami jest kilka różnic. Przede wszystkim rambutan pochodzi z Malezji i Indonezji, a nie z Chin, jak liczi. Poza tym drzewa rambutana osiągają tylko około 5m, skórka rambutana jest grubsza i pokryta małymi krzakami, a sam owoc jest też trochę większy i nie aż tak słodki jak liczi. Rambutan także posiada wiele witamin, w tym żelazo i witaminę C, lecz posiada trochę więcej kalorii i więcej błonnika. Tak samo jak liczi, rambutan ma czarną pestkę, otoczoną delikatnym białym owocem, choc nie tak delikatnym jak liczi. Po lewej stronie widzimy rambutan, a po prawej marang. W tyle leżą lanzones. Longan – to kolejny krewny liczi, który niedoświadczonym podróżnikom ciężko będzie odróżnić. Longan także pochodzi z Azji południowo-wchodniej, lecz jest trochę mniejszy od liczi. Rozmiarem przypomina oliwkę, ma twardą, jasnobrązową skórkę, także ma czarne nasiono (pestkę), oraz ma smak i budowę podobną do liczi. Ja uważam, że jest bardziej podobny w smaku do rambutana, gdyż jest tak samo galaretowaty i bardziej cierpki. Longan jest tak bogaty w witaminy, że był używany w tradycjnej medycynie chińskiej do poprawy skóry, zdrowia serca i zachowania spokoju. Jest on bardzo bogaty w witaminę C i jest źródłem potasu i kwasu fenolowego, przeciwutleniacza o właściwościach przeciwgrzybicznych, przeciwwirusowych i przeciwbakteryjnych. Longan – bliski krewny liczi. Lanzones / Langsat – to owoc, którego nigdy nie zabraknie na bazarach Filipin, lecz niestety w Europie pojawia się on rzadziej niż prawda w brytyjskiej polityce. Lanzones (nazwa filipińska), czy Langsat (nazwa malajska) pochodzi z zachodniej Malezji i jest najbardziej popularny na Filipinach i w Indonezji. Lanzones rosnące na Flipinach są sezonowe i występują na południowych wyspach. Jest on sprzedawany w pęczkach przypominających winogrona, lecz owoce Lanzones są około dwukrotnie większe. Lanzones są w kolorze jasno beżowym, a pod cienką skórką znajduje się biały, delikatny owoc podzielony na segmenty, który jest słodki. Pomimo że w smaku jest czasem porównywany do grejpfruta, to jest mniej gorzki i nieprzepełniony sokiem. Wewnątrz niektórych segmentów lanzones znajdują się ciemne nasiona. Kilka razy je przegryzłem gdyż są miękkie, ale są one bardzo gorzkie. Sam owoc lanzones jest bardzo orzeźwiający, lekki na żołądek i stanowi bardzo zdrowy i smaczny deser. Należy jednak koniecznie umyć po nim ręcę gdyż jest bardzi lepki. Lanzones jest jednym z moich ulubionych tropikalnych owoców. Ma on bardzo dobry smak, słodycz i pewien charakter, którego nie ma w europejskich owocach. Lanzones stanowi bardzo zdrową dietę i jest dobry na trawienie, gdyż posiada wiele witamin i korzystne składniki odżywcze. Zawiera minerały, takie jak żelazo, cynk, potas, fosfor, magnez, mangan, miedź i wapń. Lanzones / langsat i mango. Mangosteen – to kolejny tropikalny owoc, znany także jako purpurowy mangosteen. Pochodzi on z Malezjii Indonezji, lecz jest też rozprowszechniony na Filipinach i Sri Lance. Mangosteen jest okrągły, purpurowy i pokryty zielonym kielichem, który utrzymuje go na łodydze. Zewnętrzna skórka owocu jest gruba i gumowata, natomiast wewnątrz zanjdują się słodkie, smaczne, śnieżnobiałe segmenty podobne do wzoru pomarańczy. Każdy segment zawiera od jednego do czterech nasion o bardzo gorzkim smaku. Na Filipinach mangosteen rośnie głównie na Mindanao, skąd jest zawożony do innych części kraju. Mangosteen silnie pachnie i ma lekko kwaśny smak, który według niektórych podróżników przypomina mieszankę pomarańczy i brzoskwini. Z mojego doświadczenia, przygoda z mangosteen zaczyna się od jego obierania, gdyż trzeba mocno nacisnąć aby wydobyć biały owoc podzielony na białe segmenty. Trzeba go też ostrożnie jeść, gdyż gorzkie pestki są czasem ogromne a przegryzienie ich nie jest przyjemne. Co do informacji zdrowotnych, które udało mi się znaleźć na temat tego owocu, to mangosteen jest niskokaloryczny i bogaty w błonnik, oraz ma wiele niezbędnych składników odżywczych, mimo że nie zawiera tłuszczów nasyconych ani cholesterolu. Zawartość potasu pomaga kontrolować tętno i regulować ciśnienie krwi, co z kolei pomaga w zapobieganiu udarom i chorobom wieńcowym. Mangosteen pomaga również regulować cykl menstruacyjny, schudnąć i poprawić zdrowie skóry. Obecne w nim są także zdrowe ilości manganu i magnezu, a nowe badania sugerują, że ksantony – silny przeciwutleniacz występujący prawie wyłącznie w mangostanie – ma właściwości zwalczające ból, alergie, infekcje, choroby skóry i zmęczenie, jednocześnie wspierając zdrowie jelit. Mangosteen – delikates Azji. Mangosteen zawiera także witaminę C oraz posiada witaminy z grupy B, takie jak tiamina, niacyna i kwas foliowy, i które pomagają organizmowi metabolizować węglowodany, białko i tłuszcze. Generalnie mangosteen został uznany za bombę witamimową, choć spotkałem się też z opinią aby jeść mangosteen z umiarem, ponieważ zawiera fruktozę, która może być szkodliwa dla zdrowia w nadmiernych ilościach. Santol (katon) – ja santol nazywam “inną odmianą mangostina”. Owoc Santol jest okrągły, soczysty i osiąga wielkość jabłka. Wewnątrz owocu santol znajdują się od 3 do 5 białych soczystych segmentów z brązowymi nasionami, które są niejadalne. Na filipińskich bazarach widziałem wiele santoli, które są przeważnie dostepne w dużych ilościach. Smak owocu jest nieco kwaśny gdy ten jest niedojrzały, dlatego z santoli często robi się marmoladę, oraz dodaje się do niego trochę soli. Jednak gdy jest dojrzały, owoce nabierają słodkiego smaku. Drzewa santolu są wysokie, gdyż osiągają od 15m do nawet 45m wysokości, i są pokryte bujnymi, zielonymi liśćmi. Każde drzewo jest też bardzo wydajne, gdyż rodzi od około 18000 do 24000 owoców. Poza tym santol dzieli się na dwa główne typy: żółty i czerwony. Czerwone santole są większe i mają twardszą skórkę, a żółte santole są słodsze. Santol, zwany takżę “dzikim mangosteenem” znajduje się w prawym górnym rogu. Według informacji zdrowotnych, które udało mi się znaleźć, to niektóre części rośliny santolu mają właściwości przeciwzapalne. Stosuje się je w leczeniu biegunki i czerwonki. Aromatyczny korzeń jest również silnym lekarstwem na biegunkę. Korzeń santolu natomiast dobrze działa na żołądek. Santol zawiera wiele witamin z grupy B i C, a zatem może zapobiegać szkorbutowi, oraz jest doskonałym przeciwutleniaczem, który pomaga zapobiegać chorobom układu krążenia, udarom i nowotworom. Ponieważ santol zawiera dużo witamin z grupy B, poprawia nasz nastrój, przyspiesza metabolizm i zawiera kwas foliowy. Santol to samo zdrowie. Jackfruit – był jednym z moich ulubionych owoców. Podróżując po Filipinach, Tajlandii czy Malezji widziałem mnóstwo jackfruitów, zarówno na bazarach, jak i dzikich rosnących w dżunglii. Jackfruit pochodzi z południowo-zachodnich Indii, gdzie jest go najwięcej, lecz potem rozprzestrzenił się także do Azji południowo-wschodniej; głównie na Filipiny, Tajlandię, Malezję i Indonezję. Generalnie jackfruit najlepiej czuje się w ciepłym, tropikalym klimacie, dlatego rośnie też w Ameryce południowej, Afryce oraz w Australii i niektórych południowych stanach USA. Przemierzając dzikie tereny Filipin widziałem ogromne drzewa, z których zwisały duże, zielone, podłużne owoce o nierównej powierzchni. Wewnątrz jackfruit zawiera wiele jasnożółtych, pulchnych bulw, które są jadalne i połączone w jednym rdzeniu. Po jego przekrojeniu bulwy trzeba wydostać z środka, gdyż są dodatkowo przytwierdzone do otaczającej żółtej masy. Każda żółta bulwa ma w środku jedno nasiono, które można również gotować, oraz nawet mielić na mąkę. Na Filpinach widziałem jackfruit, który ważył około 50kg i mierzył około 1 metra, lecz zazwyczaj owoce te są mniejsze i nie ważą więcej niż 10-20kg. Jackfruit, który zobaczyłem wiszący na drzewie, w dżungli na Filipinach. Dodadtkowo jackfruit jest bardzo dobrym zastępnikiem mięsa, gdyż ma teksturę podobną do kurczaka, i pomimo że owoce są słodkie i ładnie pachną, to jednocześnie jackfruit ma dość neutralny zapach, i dlatego jest używany w wielu różnych potrawach. Jackfruit jest przygotowywany na słodko i ostro, w kuchni indyjskiej i malajskiej, i jest też pakowany do puszek, choć głównie jest jedzony jako słodki i bardzo zdrowy deser. Według ekspertów od żywienia, jackfruit mógłby wykarmić cały świat w łatwy sposób, gdyż nie trzeba go uprawiać na roli, rośnie wszędzie w tropikalnym klimacie, a jedno drzewo potrafi wyprodukować aż trzy tony jedzenia rocznie. Tylko z powodu tej jednej rośliny, uważam że nigdy nie powinno być głodu w większości Afryki i na Subkontynencie Indyjskim. Co więcej, jackfruit jest tą rośliną, która nie tylko potrawiłaby wyżywić czarną ludność świata, ale też wspaniale współgra ze środowiskiem naturalnym. (No cóż, głód jest taktyką wojenną, zaplanowaną na kontrolowanie narodów na bazie podstawowych potrzeb.) Wielki jackfruit, na bazarze w Cebu City. Filipiny. Jeśli chodzi o witaminy i korzyści zdrowotne, to uważam że jackfruit zawiera całą aptekę, przekazywaną w homeopatyczny sposób. Jackfruit poprawia trawienie, jest dobry na kości, jest korzystny na wzrok i kondycję skóry, zapobiega rakowi, jest dobry na serce i system odpornościowy, oraz daje energię. Jackfruit jest bogaty w witaminę C i B, a mielone nasiona jackfruit dodane do potraw są bogate w żelazo, wapno, potas i proteiny. Jackfuit należy jednak wiedzieć jak kroić, i uważam że podróżnicy powinni zostawić to zadanie Azjatom, którzy są w tym po prostu lepsi. Marang – to „mała wersja jackfruita”, czyli owoc który wygląda podobnie, ale jest mniejszy, delikatniejszy, a w środku znajdują się białe bulwy, a nie żółte. Gdy marang jest dojrzały, można go otworzyć palcami, i jest on bardzo popularny na bazarach Filipin i Borneo, skąd pochodzi. Na początku marang nie pachnie zbyt zachęcająco, dlatego uważam że lepiej jest go otwierać na zewnątrz, mimo że nie śmierdzi tak drastycznie jak durian. Słodki zapach białych bulw maranga kojarzy mi się z połaczeniem bananów z gruszkami i jackfruit. Pestki natomiast mogą być prażone lub gotowane,co także jest dobra przekąską. Marang – słodki, pyszny, i łatwy w obieraniu. Marang jest bogaty w witaminę A i C, beta-karoten, białko, tłuszcz, węglowodany, wapń, żelazo, fosfor i retinol. Marang oprócz słodkiego smaku i przygody związanej z obieraniem, lub nawet odkrywaniem tego owocu, obniża też ciśnienie krwi oraz jest dobry na serce. Osoby chore na cukrzycę powinny jednak zasięgnąć opinii lekarza, czy mogą jeść marang, lub w jakich ilościach. Noni – to mały owoc pochodzący z Azji i Australii, który rośnie także na Hawajach na małych zielonych krzakach. Jest przeważnie używany do produkcji soków, choć nie tylko. Czasem jest on krojony na pół, a następnie jego delikatny biały owoc jest jedzony łyżką. Jednak najczęściej jest wyciskany i pity, niż jedzony. Sok z noni jest niestety mdły, dlatego często jest mieszany z innymi sokami, takimi jak sok winogronowy lub brzoskwiniowy, lub dodaje się do niego syrop owocowy. Noni jest też sprzedawany w proszku i kapsułkach jako zdrowy dodatek do jedzenia, choć należy się upewnić czy jest zdrowy dla kobiet ciężarnych i karmiących. Czytałem też, że noni nie jest bezpieczny dla osób z chorobami nerek. Poza tym noni pomaga na artretyzm, zmniejsza ból i opuchliznę, oraz posiada kilka związków, które mają właściwości antyrakowe. Noni – smak i zdrowie na wyciągnięcie ręki. Durian – to duży owalny owoc pokryty groźnymi kolcami, który waży do ponad 3kg. Przy groźnych kolcach ciężar owocu jest wystarczający aby przebić skórę, dlatego trzeba go trzymać w grubych rękawicach. Sam wygląd duriana wygląda na niebezpieczny, lecz to nic w porównaniu z jego smrodem, który jest tak mocny, że nawet przenika przez jego grubą skórę. Duriana nie można wnosić do hoteli, na stacje metra, ani do innych miejsc publicznych. W Malezji za wnoszenie durianów do hoteli widziałem kary, a taksówki w Singapurze też nie chcą go przewozić, dlatego że smród pozostaje na długo. Durian jest popularną i bardzo zdrową przekąską w Azji południowo-wschodniej, mimo że nieładnie pachnie. Jeśli chodzi o smak to ciężko jest go opisać gdyż durian jest tak unikalny. Nie radzę jednak jeść duriana zaraz po zerwaniu, i to nawet wtedy gdy jest już dojrzały, gdyż wtedy jest ciągle gorzki i twardy. Warto trochę poczekać, aby przejrzał trochę, nabrał koloru żółtego wpadający w pomarańczowy, gdyż wtedy jest słodki i miękki. Smak duriana ciężko jest opisać, lecz ja go określam jako miksturę gorzkiego, słodkiego i kremowego. Każdy durian składa się najczęściej z 3-5 dużych, żółtych segmentów, w których znajdują się ogromne pestki. Smród jednak zawsze pozostaje, dlatego po zjedzeniu duriana nie radzę nikogo całować. Przekrojony durian. Durian jest bogaty w witaminę C, jest dobry na gorączkę, podrażnienia skóry oraz żółtaczkę. Durian jest też dobry jako środek antyrakowy, jest dobry na serce, oraz walczy z infekcjami, i kontroluje poziom cukru we krwi. Podróżując po Azji południowo-wschodniej zauważyłem, że z duriana jest robionych wiele smacznych deserów i napoi, oraz jest on czasem dodawany jako przystawka do głównych dań. W Malezji jadłem ciastka i lody z duriana, które były bardzo smaczne. Kupiłem też bardzo dużo wyśmienitej kawy z dodatkiem duriana, która podobno „była zbierana przez małpki proboscis”. Istnieje około 30 różnych odmian duriana, mimo że dla białego turysty i tak wszystkie wyglądają podobnie. Owoc pochodzi z Malezji, Indonezji i Borneo, choć są też farmy duriana na Sri Lance, w południowych Indiach, Kambodży, Wietnamie, Tajlandii i na chińskiej wyspie Hainan. Tajlandia jest największym eksporterem duriana, i posiada farmy, które uprawiają wiele jego gatunków. Nie radzę jednak chodzić pod drzewami duriana, dlatego że spadające owoce są niebezpieczne. Wyobraźmy sobie, że 3kg kamień pokryty kolcami spada komuś na głowę. Duriany na bazarze w Malezji. Uważam, że durian jest wspaniałym kulinarnym doświadczeniem Azji i należy go koniecznie spróbować. Jedni go pokochają, a inni będą się woleli trzymać z daleka. Nie radzę jednak białym ludziom własnoręcznego krojenia, gdyż trzeba wiedzieć jak to robić. Także krojenie durianów zostawmy Azjatom, gdyż oni mają w tym wprawę. Salak (owoc wąż) – to gatunek niewielkiej, zielonej palmy, pochodzący z Jawy i Sumatry w Indonezji, mimo że obecnie jest też uprawiany także w innych częściach Azji południowo-wschodniej. Salak można kupić na bazarach w całym regionie Azji południowo-wschodniej. Swoją nazwę „owoc wąż” zawdzięcza brązowej skórce pokrytej łuskami, która dodatkowo jest kłująca jak kaktus. Wewnątrz natomiast salak jest słodki, choć jednocześnie nieco kwaśny i bardzo soczysty. W środku owoce są białe, i zazwyczaj podzielone na 3 płaty, w których znajduje się niejadalna pestka. Salak jest najczęściej sprzedawany w pęczkach, i czasem, pod daniu napiwku tajskim czy malezyjskim sprzedawcom, chętnie go obierają. W Azji południowo-wschodniej salak to zdrowy „fast-food”, do którego Azjaci dodają sól lub cukier, choć istnieją raporty że owoc ten może powodować zatwardzenie. Z tego powodu radzę jeść dużo mango, bananów i cytrusów, a salak traktować jako dodatkową przekąskę. Poza tym salak jest używany do robienia dżemów i ciastek. Salak ma też wiele witamin, takie jak witamina C i A, oraz ma dużo składników odżywczych, w tym dużo błonnika, potasu, żelaza, wapnia, białka, cukrów i fosforu. Salak (owoc wąż), z Indonezji. Trzeba go koniecznie spróbować. Pomelo – to cytrus, który ja osobiście określam, jako „tropikalna wersja grejpfruta”, i który pochodzi z Azji południowej i południowo-wschodniej. Skórka pomelo jest miękka i łatwo się ją obiera, jest najczęściej koloru żółtego i zielonego. W środku znajduje się żółty lub czerwony owoc cytrusowy podzielony na wiele segmentów, który moim zdaniem nie różni się od grejpfruta. Pomelo w smaku jest słodki, ale też nieco kwaśny. Pomelo ma dużo witaminy C, B6, potas, błonnik, magnez, wapń, żelazo i cynk, aby wymienić tylko niektóre z nich. Pomelo pomaga na trawienie, wzmacnia odporność, i jest dobry przy leczeniu zatwardzenia i odwodnienia. Pomelo jest też dobry na włosy i skórę, pomaga w gojeniu się ran, jest dobry na kości, reguluje ciśnienie krwi, jest dobry na odchudzanie, i zapobiega skórczom. Dodam też, że bardzo łatwo jest pomylić pomelo z grejprutem, mimo że jest to inny owoc z tej samej rodziny. Pomelo pochodzi z Malezji i największycm cytrusem na świecie, natomiast grejpfut znaleziono na Barbados i jest drugim największym cytrusem. Na bazarze na Filipinach, przed pomelo. Często owoc ten jest sprzedawany na tackach, także nie trzeba obierać. Star fruit (karambola) – to tropikalny owoc Azji, który oryginalnie pochodzi z Indonezji, Malezji i Filipin, choć teraz jest uprawiany także w innych tropikalnych częściach świata. Karambola jest zielony i żółty, a swoją nazwę „owoc smok” zawdzięcza temu, że po przekrojeniu go na wiele części wygląda jak gwiazda. Smak karamboli jest kwaśny i cierpki, oraz słodki gdy dojrzewa. Smak karamboli jest też porównywany do mieszkanki jabłka, winogron, gruszek i cytrusów. W tym wypadku nie trzeba obierać owocu z jego woskowej skórki, gdyż cała karambola jest jadalna. Z uwagi na swój smak karambola jest dodawana do wielu napoi i deserów, a czasem można też zobaczyć jego żółtą gwiazdę na krawędzi szklanki w napojach alkoholowych. Moim zdaniem „gwiezdne owoce” są pyszne i na pewno trzeba ich spróbować. Mają one mało kalorii, są bogate w witaminę C, błonnik i przeciwutleniacze. Niestety są doniesenia, że osoby z zaburzeniami czynności nerek lub przyjmujące leki na receptę powinny skonsultować się z lekarzem przed zjedzeniem karamboli. Problem polega na toksynach zawartych w karamboli, które osoby ze zdrowymi nerkami mogą bez problemu wydalać, natomiast osoby z niewydolnymi nerkami zatrzymują toksyny karamboli w organizmie, co powoduje u nich poważne choroby. Gwiaździsty owoc (karambola), na bazarze w Malezji. Ponadto substancje występujące w owocach gwiaździstych mogą wpływać na mózg i powodować zaburzenia neurologiczne. Ta toksyczna substancja nazywana jest neurotoksyną. Dla większości ludzi owoce gwiaździste są jednak zdrowym i smacznym dodatkiem do diety. Po resztę rad na temat karamboli radzę się udać do lekarzy w Tajlandii lub na Filipinach. Calamansi – jest małym cytrusem pochodzącym z Azji południowo-wschodniej, który jest o połowę mniejszy od mandarynki. Jest przeważnie zielony, czasem żółty i pomarańczowy, i najczęściej jest używany do produkcji soków. Calamansi jest bardzo popularny w Malezji i na Filipinach, skąd pochodzi, lecz rośnie także w innych ciepłych zakątkach świata. Gdy podróżowałem po Malezji i Filipinach, zawsze był pod dostatkiem na bazarach, i często wyciskałem go do herbaty oraz piłem soki z niego. Calamansi, zwany także filipińską lemoniadą, jest często używany w kuchni, do różnego rodzaju potraw i herbat, a na Filipinach robią też z niego marmoladę i dodają do miodu. Podobno też kobiety Azji, chcące się wybielić, używają calamansi do wybielania skóry. W Chinach są kremy do wybielania skóry, na Filipinach są calamansi, jednak nie wiem czy działają w ten sposób. Najważniejszymi zaletami soku z calamansi jest wspomaganie układu odpornościowego i łagodzenia kwasowości w żołądku. Calamansi jest też dobry na skórę i jej oczyszczanie, na cukrzycę, układ oddechowy, oraz obniża poziomu cholesterolu. Przegląd tropikalnych owoców Azji, oraz niektórych pochodzących z Ameryki Południowej, jak np: dragon fruit i guyabano. Calamansi są w prawym dolnym rogu. Proszę zwrócić uwagę na czerwone banany, gdyż tej odmiany nigdy nie widziałem w Europie. Granat – jest dość dobrze znanym, lecz bardzo szczególnym owocem na mojej liście są granaty. Owoce te pochodzą oryginalnie z Iranu, lecz ja jadłem ich najwięcej w Armenii. W całym regionie kaukazu granaty stały się symbolem zdrowia, życia i kultury krajów tego regionu. Dziś granaty rosną także w Indiach, na Malajach, w Afryce, na Karaibach oraz w całym regionie śródziemnomorskim. Granaty są także obecne w mitologiii greckiej jako symbole odrodzenia i płodności, choć nie tylko. Owoc granatu był używany w całej historii i praktycznie każdej religii jako symbol głównych przekonań i ideałów ludzkości, mianowicie życia i śmierci, odrodzenia i życia wiecznego, płodności i małżeństwa oraz obfitości. W islamie Koran wspomina, że granaty rosną w ogrodach Raju, a w hinduizmie oraz w kulturze perskiej i chińskiej granat jest również uważany za symbol płodności i prokreacji, związany z boginiami ziemi. Granaty rosną na zielonych krzewach, o wysokości około 5-10m, i ciekawe jest to, że większość ludzi dobrze zna granaty, choć niewielu je próbowało. Granat wisząc na krzakach odzwierciedla się na tle innych owoców, gdyż jest wielkości dużej pomarańczy, jego gumowata skóra ma kolor rubina, oraz ma zielony kielich przy łodydze. Ponadto granat nie przypomina żadnego innego owocu, gdyż po otwarciu ukazuje się gęsty zbiór nasion położony wśród białej, gąbczastej masy. Co prawda biała masa otaczająca nasiona jest jadalna, to jednak celem są bordowe ziarna. Pomimo że soczyste nasiona granatów można jeść łyżką, aby nie zaplamiły palców i ubrań na bordowo, to jednak naczęjściej granaty są używane do produkcji soków i syropów, w celach zdrowotnych. Ja natomiast podróżując po Armenii i Gruzji widziałem też herbatę z granatów oraz wino z granatów. Granaty to dobry smak i samo zdrowie. Zdjęcie na górze zrobiłem w Armenii, natomiast dolne w Iranie. Według przeprowadzonych badań, granaty są jednymi z najzdrowszych owoców na świecie. Granaty mają dużo witaminy C i E, oraz więcej przeciwutleniaczy niż znajduje się w zielonej herbacie i czerwonym winie, co pomaga na przykład w usunięciu opuchlizny. Granaty pomagają też w walce z chorobą Alzheimera, poprawiają pamięć, oraz według przeprowadzonych badań hamują też rozwój raka prostaty. Sok z granatów może też zmniejszyć stan zapalny jelit i poprawić trawienie, jest dobry na trawienie, stany zapalne stawów, i jest bardzo dobry na serce. Poza tym sok z granatów pomaga na bezpłodność, i zwiększa poziom testosteronu, co wspomaga aktywność seksualną. Na Bliskim Wschodzie i w Indiach granaty były stosowane przeciwko cukrzycy, gdyż może pomóc zmniejszyć oporność na insulinę i obniżyć poziom cukru we krwi. Do tego sok z granatów polecam sportowcom, gdyż wzmacnia on wydajność, pomaga zmniejszyć ból, poprawia regenerację siły, i zmniejsza uszkodzenia spowodowane ćwiczeniami. Daktyle – to ostatnie owoce na mojej liście, i opisuję je także dlatego gdyż pochodzą nie z Azji południowo-wschodniej, ale z Azji zachodniej. Z tego co wiem to daktyle pochodzą oryginalnie z Iraku, lecz są dziś popularne także w Iranie, oraz krajach arabskich Afryki północnej. Według badań daktyle istnieją na Ziemi od około 50 milionów lat. Ja osobiście najlepszych daktyli próbowałem w Iranie, a niektóre zrywałem prosto z palmy, w perskich miastach. Podróżując także po takich krajach jak Egipt, Maroko, Tunezja, Kuwejt, Oman i wiele innych, na pewno będzie daktyli pod dostatkiem. Moim zdaniem daktyle są dla Arabów i Persów prawdziwym zbawieniem, gdyż palmy daktylowe, rosną w bardzo nieprzyjaznym, gorącym klimacie, ubogim w opady deszczu. Z tego powodu, na esktremalnie nieurodzajnej ziemi, daktyle stanowią gwarancję uniknięcia głodu, i dlatego nie ma przesady w tym, że Arabowie nazywają daktyle „chlebem pustyni”, natomiast palmy daktylowe są nazywane „drzewami życia” i „świętymi drzewami”. Obecnie jest na świecie około 100 milionów drzew daktylowych, w tym 90% w krajach MENA („Middle East and North Africa”). Na świecie istnieje ponad 3000 odmian daktyli, i różnią się one rozmiarem i kolorem. Irańskie daktyle. Zdjęcie to zrobiłem na ulicy, w mieście Tabas. Na marginesie, będąc na tradycyjnym bazarze w Teheranie należy koniecznie kupić sławne na całym świecie daktyle z Iranu. Daktyle są dobre zarówno gdy są świerze, prosto z drzewa, choć bardzo popularne są też suszone, gdy tracą około 25% wody. Daktyle są eksportowane na cały świat, lecz aby lepiej poznać użycie tych wspaniałych owoców, należy podróżować po krajach Bliskiego Wschodu, gdyż te niepozorne owoce są używane w wielu potrawach; do mięs i sałatek, a także do wypieku chlebów i deserów. Daktyle można też kroić i dodawać do płatków śniadaniowych. Daktyle same w sobie są bardzo słodkie i sprawiają wrażenie jakby można było je rzuć. Podobno daktyle z dodatkiem mleka i cynamonu są też afrodyzjakiem, ale ja w to nie wierzę. Jest to legenda wymyślona przez napalonych Arabów. Jeśli chodzi o wartości odżywcze i zdrowotne daktyli, to ciężko mi je będzie wszystkie wymienić, dlatego powiem tylko o tych najważniejszych. Daktyle zawierają cenne witaminy z grupy A, B i C. Daktyle dodają energii i są bogate w naturalne cukry, takie jak glukoza, sacharoza i fruktoza. Osoby, które regularnie jedzą daktyle zauważą że będą miały więcej energii, i nie będą musiały brać dodatkowych witamin. Z tego powodu daktyle są doskonałe jako szybka przekąska. Daktyle są także dobre na trawienie, mają dużo protein i są bogate w żelazo, zmiejszają ryzyko zawału i wzmacniają system nerwowy. Młode Filipinki sprzedające lanzones, banany i mango. Oprócz tego dobrze wpływają na kości i elastyczność skóry, z uwagi na witaminy C i D. Daktyle mają jednak dużo kalorii, co moi czytelnicy mogą potraktować jako ostrzeżenie. Owoce jako metafora w Biblii Owoc Ducha Świętego – metafora stosowana przez świętego Pawła, w celu opisania cnót będących rezultatem wpływu Ducha Świętego na osobowość człowieka. Znajduje się ona w Liście do Galatów 5:22-23. Tradycja katolicka podąża za wersją Galacjan z Wulgaty, wymieniając 12 owoców; a nie 9 jak w kościele protestanckim. Są to: miłość, radość, pokój, cierpliwość, łagodność, dobroć, hojność, łagodność, wiarę, skromność, samokontrola i czystość. Tradycji tej bronił Tomasz z Akwinu w swojej pracy: Summa Theologica. Pamiętajmy aby zapytać właściciela czy możemy zerwać owoc w jego ogrodzie. Adam i Ewa zerwali z niewłaściwego drzewa. „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. A więc: poznacie ich po ich owocach.” Ewangelia wg św. Mateusza 7, 15-20 Podsumowanie W artykule tym zależało mi aby pokazać, że Azja nie składa się tylko z pięknych plenerów, antycznych miast i wyszukanej kuchni. Oczywiście Azja jest fascynującym kontynentem wielu kultur i cywilizacji, lecz podróżując po Azji, za każdym razem odkrywam coś nowego, co mnie interesuje, i o czym warto napisać. Jak widzimy Azja ma też wiele wspaniałych, tropikalnych owoców, które korzystnie wpływają na zdrowie, i z których większość jest nieznana w Europie. Mam nadzieję, że wraz z moimi podróżami będę w stanie rozwijać ten artykuł o opisy nowych – tropikalnych owoców Azji. Pamiętajmy, że prawdziwy podróżnik nigdy nie przestaje odkrywać, dlatego ambitni znajdą o wiele więcej owoców na odległych bazarach i nierównych szlakach Azji. Może to być na przykład chiński persimmon lub aksamitne jabłko z Filipin. W zasadzie artykuł ten mógłby się nigdy nie skończyć. Rambutany to powszechne owoce w całej Azji południowo-wschodniej.
Signagi jest jednym z najpiękniejszych miasteczek Gruzji. Klimatem przypomina włoskie miasta Toskanii czy też Sardynii. Leży w winiarskim regionie Kachetia, który dla nas był obowiązkowym punktem podróży po Gruzji. Od Signagi zaczęliśmy poznawanie kraju pędząc tutaj z Tbilisi gdzie lądowaliśmy. W Signagi spędziliśmy pierwszą noc i przeżyliśmy pierwszą suprę. Dlatego to
Nie bądź obojętny, adoptuj mirabelkę! Pierwsza połowa sierpnia to czas, kiedy pojawiają się mirabelki. Najbardziej niedoceniane owoce, ciężko dostać je na targu, za to widać je na chodnikach, jak leżą sponiewierane i wzgardzone. Zawsze mi smutno, gdy mijam taką niechcianą opuszczoną mirabelkę. A przecież wystarczy tak niewiele, by dać jej trochę szczęścia! Wystarczy koszyk i dwie ręce, by uratować jedno drzewko. Gdyby tak każdy z nas przygarnął jedną mirabelkę, świat byłby pełen zadowolonych z życia drzewek, spiżarnie pełne złotych dżemów, a w domach pachniałoby tartami, crumblami i cobblerami! A więc apeluję: nie bądź obojętny, adoptuj mirabelkę! Aby nie być gołosłowną powiem, że mam swoją mirabelkę, którą regularnie odwiedzam i coś czuję, że jeszcze trochę i zacznę się do niej tulić, by jej podziękować za kilogramy owoców, jakimi mnie obdarowuje. Przepisy z mirabelek znajdziecie tutaj (klik). Szczególnie zachęcam Was do pieczenia ciast z tymi kwaskowatymi owocami, świetnie pasują do kruchego albo umieszczone pod kruszonką. Mirabelki w Kukbuku W najnowszym numerze KUKBUKA dałam wyraz swej mirabelkowej miłości i przygotowałam dwie pyszne rzeczy: magdalenki z mirabelkami i mirabelkowego cobblera. Nie wystarczyło miejsca na tkemali, czyli gruziński sos z mirabelek, więc dzisiaj podzielę się z Wami tą recepturą. Tkemali to taki ostro-słodki chutney, świetnie pasuje do wyrazistych serów (gorgonzola, lazur), ryb czy mięs. I jeszcze słówko o sesji dla Kukbuka: oprócz mirabelek, znajdziecie też przepisy z owocami pigwowca (bananowy chlebek razowy z karmelizowanymi pigwami, ciasteczka migdałowe z imbirem i pigwą, kurczak pieczony z pigwą i ziołami) oraz papierówkami (obłędny tort bezowy z musem jabłkowym, orzechami laskowymi i karmelem, grzanki z serem pleśniowym, jabłkiem curry i migdałami oraz syrop jabłkowo-kardamonowy). Ta sesja dla Kukbuka była dla mnie niezwykła, wspominam ją z rozczuleniem – ostatnie zdjęcia robiłam na tydzień przed terminem porodu, rok temu. Pamiętam, że gdy fotografowałam na kuckach pigwowca, Tomek musiał mi pomagać wstać, bo nie miałam siły samodzielnie przybrać pionowej pozycji. SOS TKEMALI 2 słoiczki 5 ząbków czosnku 1 łyżeczka soli 0,5 kg kg mirabelek (najlepiej lekko niedojrzałych) szczypta cynamonu 3 goździki zmiażdżone w moździerzu 0,5 łyżeczki ziaren kolendry zmiażdżonych w moździerzu 0,7 łyżeczki chili w proszku 1 łyżeczka cukru Czosnek rozcieramy z solą. W rondlu o grubym dnie podgrzewamy mirabelki, aż zmiękną i miąższ zacznie oddzielać się od pestek. Wówczas wybieramy pestki (można przetrzeć przez sito), a miąższ pozostawiamy w rondlu. Dodajemy pozostałe składniki i podgrzewamy na wolnym ogniu, mieszając co jakiś czas. Gdy sos zgęstnieje, przelewamy do wyparzonych, gorących słoików. Zakręcamy je mocno i ustawiamy do góry dnem do ostygnięcia. Tkemali świetnie smakuje z daniami z grilla, pasuje do ryb, mięs i pieczonych warzyw.

Główni partnerzy Gruzji jeżeli chodzi o import to: UE (2,3 mld USD, z czego największy import pochodzi z Niemiec – 488,1 mln USD), Turcja (1,8 mld USD), Rosja (1,02 mld USD), Chiny (864,9 mln USD), USA (648 mln USD), Azerbejdżan (598,3 mln USD). Według danych Geostat import z Polski do Gruzji w 2021 r. wyniósł 170,9 mln USD.

Do Wardzi dotarliśmy późnym popołudniem. Turyści docierają tam z reguły taksówką, zwiedzają skalne miasto i wracają z powrotem tą samą taksówką (kierowcy cierpliwie czekają). My postanowiliśmy przenocować w Wardzi w polecanej w Internecie "agroturystyce". Niestety, żaden z czterech domów we wsi nie był szukanym przez nas miejscem noclegu. Pracujący przy budowie pensjonatu panowie zainteresowali się dwójką zagubionych turystów. Nie wiedzieli nic o poszukiwanym przez nas panu X, ale zaproponowali, że możemy przenocować u nich. Jedyną naszą opcją był nocleg w szopie przy gorącym źródełku, więc przystaliśmy na propozycję. Nasi gospodarze mieszkali w urokliwej wsi na wzgórzach, gdzie kończyła się droga. Miejsce to zdawało się zapomniane przez świat i zagubione w czasie, o czym zaświadczał portret towarzysza Stalina na ścianie miejscowego sklepu i wielkie liczydło, na którym rachował tamtejszy sprzedawca oraz zaśniedziały pomnik bohatera wielkiej wojny ojczyźnianej. Niestety zostaliśmy w tym miejscu tylko na jedną noc. Żałowałam głównie ze względu na wyśmienitą kuchnię, którą raczyła nas gospodyni. Świeże warzywa i owoce wprost z ogrodu, a do tego mleko od krowy (której nie udało mi się wydoić) i domowe wyroby mleczne. Jeden z dwóch najlepszych noclegów w Gruzji. Dzisiejsza potrawa jest próbą odtworzenia tego, co dostaliśmy na śniadanie. A stąd wiem, że to, czym gospodyni uraczyła nas z rana (a chwilę wcześniej jego składniki rosły jeszcze w ogródku i pomagałam jej zrywać/zbierać) nazywa się adżabsandali. Potrzebne: - 2 średniej wielkości cebule - 400-500 gram ziemniaków - 1 duży bakłażan - 1 puszka pomidorów w zalewie (a w sezonie pomidorowym 5-6 pomidorów) - pęczek natki pietruszki - 2 ząbki czosnku - po 1/2 łyżeczki słodkiej i ostrej papryki (u mnie chili mielone), kminu rzymskiego - sól, pieprz - do smaku - olej do smażenia Cebulę kroję w półpiórka i wrzucam na rozgrzany olej. Dokładam ziemniaki pokrojone w ćwierćtalarki i podsmażam. W międzyczasie kroję bakłażana w ćwierćtalarki, solę i odstawiam na ok 15 minut. Do garnka dodaję pomidory z puszki wraz z sokiem, pokrojony grubo czosnek i całość duszę pod przykryciem. Bakłażany wycieram ręcznikiem i smażę osobno na patelni. Gdy się lekko zezłocą dorzucam je do garnka z pozostałymi składnikami, sprawdzając uprzednio, czy ziemniaki zmiękły. Bakłażany mogą być słone, dlatego całość doprawiam solą dopiero po połączeniu wszystkich składników. Dodaję pozostałe przyprawy i duszę pod przykryciem ok 5 minut, aby bakłażany wchłonęły sos. Podaję z poszatkowaną natką pietruszki.
ZIELONY OWOC: Quiz wykonany przez pater2604. Profil Quizy Subskrybowany Subskrybuj? Oceń: Ostatnio zaktualizowany: 25 wrzesień, 2022. Usiądźcie wygodnie i wyobraźcie sobie, że jesteście w Gruzji. Fragmenty z książki “Kirgiz schodzi z konia” Ryszarda Kapuścińskiego wprowadzą was w klimat: "Wszystko tu stwarza wrażenie przybicia do przystani, dotarcia pod dach. Wszystko – klimat, krajobraz i obyczaje – namawia, żeby przysiąść w cieniu, łyknąć wina, odetchnąć i pomyśleć: fajnie tu. Piękny to kraj, Gruzja. Z każdego miejsca widać góry. Podniebny Kaukaz, zielone grzbiety Suramu. Słońce pada na śnieżne szczyty kaukaskie, odbija się i oświetla Gruzję. Dlatego promienie słoneczne, zabarwione kolorem śniegu, są tu nie złote, a srebrne, jak oprawa starej ikony. Gruzja to mały kraj, ponad cztery razy mniejszy od Polska. Ale to właśnie porównanie nigdy nie przychodzą tam na myśl. Wrażenie kłóci się z faktami, ponieważ wszechobecność gór zmienia prawa optyki. Gruzja wydaje się ogromna, bezgraniczna jak ocean. Góry pomnażają krajobraz..." Symbolicznie, na jeden magiczny wieczór, przenieśliśmy się do Gruzji biorąc udział w tradycyjnej, gruzińskiej suprze. A wszystko to za sprawą Georgian Wine Agency, portalu oraz agencji reklamowej MALINOVA (odpowiedzialnej za szeroko rozumianą promocję gruzińskiego wina oraz kultury gruzińskiej w Polsce pod szyldem Poznaj Smak Gruzji.). SUPRA to tradycyjna, gruzińska uczta. Oczywiście ważne jest co się je i pije, ale ważniejsze – by ze sobą pobyć i miło spędzić czas. Przy suto zastawionym stole rozmawia się, wzmacnia rodzinne i przyjacielskie więzi oraz wznosi się toasty. Bez toastów nie byłoby supry. Wznosi je TAMADA - mistrz ceremonii wybrany spośród biesiadników. Pilnuje on porządku i rytmu uczty; wyznacza moment w którym należy wznieść kielichy z winem. Toasty są długie, oryginalne, wzruszające, porywające. Odnoszą się do historii i przodków, do aktualnych wydarzeń, a także do uczestników uczty; są okazją do wyrażenia poglądów. Wznosi się je za przyjaciół, za miłość. To popisy oratorstwa. Mawia się, że nad każdym gruzińskim stołem i biesiadnikami czuwa anioł. Jego ludzkim wcieleniem jest Tamada, najważniejsza osoba podczas supry. Gdy kieliszki z winem są wysoko w powietrzu, jego zadaniem jest zadbanie o piękny i adekwatny do sytuacji toast. "Przyznajmy uczciwie, że wspaniała jest kultura, która na swoich najważniejszych obrazach umieszcza nie pola bitew, nie zwłoki rycerskie i połamane chorągwie, ale ucztę, ludzi, którzy są szczęśliwi, wino i jedzenie." - cytat z "Gaumardżos. Opowieści z Gruzji" autorstwa Anny Dziewit-Meller i Marcina Mellera. Rolę mistrza ceremonii przyjął na siebie Mariusz Kapczyński (na zdjęciu), redaktor naczelny portalu i poprowadził degustację gruzińskich win idealnych na wakacje, na czas pełen słońca i beztroski. A do tego czekała na nas pyszna, kaukaska kuchnia w wykonaniu Mistrza - Pavla Portoyana, której zapach spowił cała okolicę oraz nastrojowa muzyka na żywo w wykonaniu zespołu Z'umba Panduri. Spotkaliśmy się w bardzo wyjątkowych okolicznościach - w samym sercu Winnicy Srebrna Góra. Pomyślcie, Krakowskie Bielany; ponad łagodnym, zalesionym wzgórzem górowały nad nami trzy wieże klasztoru Kamedułów. Czy można sobie wyobrazić lepszą i bardziej klimatyczną miejscówkę na takie spotkanie ? Za gruzińskimi winiarzami stoi 8 tyś. lat doświadczeń, 8 tyś. roczników wina! Dowodzą tego liczne archeologiczne odkrycia. Kraj ten uznaje się za kolebkę winiarstwa. Pierwszego wina skosztował tu już człowiek w epoce neolitu. Miało kolor czerwony i pochodziło z Shulaveri znajdującego się godzinę jazdy samochodem na południe od Tbilisi. Podczas archeologicznych wykopalisk odkryto pestki winogron vitis vinifera sativa, których wiek określa się na 7-6 tysięcy lat Najstarsze znalezione gliniane amfory (tzw. KWEWRI ) do wyrobu i przechowywania wina liczą sobie 3-4 tysiące lat. Większość etymologów uważa, że słowo „wino” pochodzi od starożytnego gruzińskiego słowa „gvino”. Na zdjęciu: Mariusz Kapczynski i Gija Bezuaszwili podczas wznoszenia tradycyjnego gruzińskiego toastu Dzięki wielowiekowej uprawie winorośli naród gruziński potrafił do dziś zachować 525 odmian lokalnych winorośli z czego w oficjalnej, komercyjnej uprawie wykorzystywanych jest około 30. Najważniejsze odmiany to czerwone saperavi i białe rkatsiteli. O wyjątkowości, niepowtarzalności gruzińskich win decyduje to, że w dużej mierze powstają z endemicznych szczepów winorośli (występujących jedynie na tych terenach). Malownicza Gruzja dzieli się na sześć głównych regionów winiarskich: Kartlia, Imeretia, Meskheti, Racza-Leczchumi, Wybrzeże Czarnomorskie oraz największy z nich - Kachetia. To na jej terenie rośnie niemal 70% wszystkich gruzińskich winogron. O wyjątkowości wina decyduje również jego apelacja. W Gruzji tylko osiemnastu mikroregionom przyznano status apelacji. Są to:Tsinandali, Manavi, Napareuli, Sviri, Akhasheni, Teliani, Gurjaani, Kardenakhi, Tvishi, Kotekhi, Kvareli, Khvanchkara, Vazisubani, Tibaani, Atenuri, Kindzmarauli, Mukuzani, Kakheti. Ich dokładny opis znajdziecie na [TEJ STRONIE]. Dzięki czemu produkowane tam wina, posiadają kontrolowaną nazwę. (APELACJA to dokładnie wyznaczony teren produkcji wina, w którym obowiązują ustalone zasady uprawy winorośli, takie jak rodzaje uprawianych szczepów czy zasady dbania o winogrona.) Wciąż funkcjonuje błędny stereotyp myślenia wiążący Gruzję głównie z winami czerwonymi. Prawda jest taka, że w Gruzji dominują wina białe; stanowią one 70 - 80 % całej produkcji. Tradycyjnie wino białe pijało się tu na co dzień. Wina czerwone trafiały zaś na stół w Gruzji przy wyjątkowych okazjach (ślubach, chrzcinach, świętach) jako bardziej poważane, lepiej zbudowane. Niesłusznie kojarzymy również Gruzję z winami wyłącznie słodkimi, słabymi, tanimi. Nic bardziej mylnego! Takie degustacje jak ta przekonują nas jak wielce różnorodne, wyjątkowe i warte naszego zainteresowania są wina gruzińskie. Gruzja charakteryzuje się wyjątkowymi glebami, a także niepowtarzalnym klimatem, co w połączeniu z wielowiekową tradycją daje wina niezwykłe. GRUZIŃSKIE WINA NA WAKACJE: 1. Bagrationi brut - Bagrationi / Supra. Wino z Gruzji Wino lekkie, orzeźwiające, delikatne; z wyczuwalnym aromatem owoców cytrusowych. 2. Tsolikauri 2014 - Telavi Wine Cellar / Marani, Vano Mahniashvili Białe, wytrawne wino o słodkich aromatach białych i żółtych owoców. Wyczuwa się w nim przyjemną owocowość i kwasowość. 3. Rkatsiteli 2013 - WineMan / Winnacja Białe, wytrawne wino o jasnosłomkowej barwie. . Wyczuwamy w nim nuty gruszki, jabłek, pigwy. Przyjemnie orzeźwiające. 4. Tsinandali "Dynasty" 2013 - Gevelli / Gevelli Wytrawne, białe wino; miękkie, łagodne, o jasno słomkowym kolorze. Owocowy bukiet z dominującymi nutami zielonego jabłka i moreli. W końcówce cytrusowe, mineralne. 5. Pirosmani white 2014 / Dioniz Półwytrawne, białe wino, dobrze zharmonizowane, o jasno słomkowym kolorze z zielonymi refleksami. W ustach delikatne, świeże. Bukiet owocowy z nutą kwiatu akacji. W smaku delikatne z nutami jabłek, gruszek i białych porzeczek. Posiada harmonijnie aksamitną słodycz owoców. 6. Sauvignon blanc 2011 - Chateau Mukhrani / Vininova Półwytrawne, białe wino. Ma świetlisty, słomkowy kolor z zielonym odcieniem. Smak bardzo przyjemny z nutami moreli, nektarynki, owoców cytrusowych. Wino to ma długie, wyraźne wykończenie. 7. Saperavi rose 2014 - Telavi Wine Cellar / Marani Różowe, wytrawne, dobrze wyważone, eleganckie wino gronowe o intensywnym smaku dojrzałej brzoskwini z domieszką granatu i maliny. W barwie jasno różowe. Jedwabiste na podniebieniu. Ma długi i przyjemny finisz z wyczuwalnym smakiem płatków róży. 8. Muskat rose 2012 - Kindzmarauli Marani / Winnacja Różowe, półwytrawne wino gronowe bogate w aromaty moreli i owoców tropikalnych, bananów, ananasów. W smaku miękkie i aksamitne. 9. Kakhuri 2012 - Kindzmarauli Marani / Winnacja Ma ciemno słomkowy kolor. Taniczne, mocne. Aromat owocowy poprzedza smak miodu. Smak harmonijny, aksamitny. Aromat owocowy poprzedza smak miodu. 10. Gotsa Wines - Tavkveri 2014 / Krakó Slow Wines Czerwone, wytrawne wino o smaku i aromacie leśnych owoców i ziół. Łatwe w piciu z posmakiem czarnego pieprzu w finiszu. O średniej kwasowości, miękkich taninach i pełnym ciele. NAJCIEKAWSZE WINO WIECZORU ! 11. Napareuli "Dynasty" 2014 - Gevelli / Gevelli Szlachetne, wytrawne wino czerwone. W kolorze intensywnie rubinowo-fioletowe. W aromacie śliwki i owoce leśne. Dominuje smak truskawek i przypraw korzennych. Ma długą końcówkę i miękkie taniny. 12. Seperavi 2014 - Schuchmann / Interwin Czerwone, wytrawne wino gronowe. Ma intensywnie ciemny kolor w tonacji owocu granatu. Wino definiują wyszukane aromaty, zdecydowanie, równowaga, umiarkowane taniny. 13. Tamada Kindzmarauli 2013 / Vininova Wino czerwone, półsłodkie o ciemnej, rubinowej barwie. Aromat owoców jagodowych, czarnej porzeczki i ciemnej wiśni miesza się z charakterystycznym zapachem fiołków i odrobiną czarnego pieprzu. W ustach bogate i harmonijne. Aksamitne taniny i obfita słodycz dają długi finisz. 14. Kindzmarauli 2014 - Schuchmann / Interwin Naturalnie półsłodkie wino czerwone z gron Saperavi powstałe w cenionej apelacji Kindzmarauli. Głęboki, rubinowy kolor, w ustach soczyste i świeże, kwasowość zrównoważona cukrem resztkowym, aromaty wiśni i czarnych porzeczek. Dobre taniny. Wino dobrze wykonane, konsekwentne, o dobrym, gruzińskim charakterze. Sukcesem udanej kolacji jest nie tylko dobre wino, ale również jej atmosfera i dania przygotowane z myślą o charakterze spotkania. Proszę Państwa oto Pavel Portoyan - mistrz świata w grilowaniu. I w tym stwierdzaniu nie ma ani krzty przesady czy sarkazmu. TO PRAWDA! Przez cały wieczór Pavel serwował nam specjały gruzińskiej kuchni. Na talerze trafiała obłędnie pachnąca kolendra, bogactwo warzyw i cieniutki niczym papier lawasz. W ustawionym na samochodzie piecu opalanym drewnem piekł dla nas wyborne Pstrągi Ojcowskie. Kremowym, wręcz aksamitnym grillowanym bakłażanem z opaloną na czarno skórką i podanym z syropem z granatu, kolendrą i serem wprawiał nas w błogostan. Nabijał na szampury (długie, metalowe szpikulce do grilla) kawałki wieprzowiny i baraninę. Wyczarowywał obłędnie aromatyczne i soczyste szaszłyki i lula kebab. Rozpływajace się w ustach kawałki mięsa zawijaliśmy wraz ze świeżymi warzywami i aromatyczną kolendrą w ultra cienki lawasz - POWIADAM WAM BAJKA :) Na zdjęciu: zespół Z'umba Panduri Słowo Z'UMBA (albo ZUMBA) ma dwa znaczenia. Jest to gruzińska nazwa kamienia filozoficznego oraz skrót od pierwszych liter gruzińskiego powiedzenia "czasem wystarczy tylko czegoś zechcieć, a to się spełni". Podczas wieczoru rozbrzmiały piękne melodie (czasem pełne radości, a czasem melancholii), egzotycznie instrumentarium i zaśpiewy brzmiące Wschodem. Nogi same rwały się do tańca. Na zdjęciu: Gija Bezuaszwili
1. Charakterystyka kolendry. Aromatyczne zioło pochodzące z rejonu Morza Śródziemnego przypomina natkę pietruszki, jednak smakuje zupełnie inaczej. Kolendra jest popularna w kuchni azjatyckiej, indyjskiej, meksykańskiej, a także gruzińskiej. Jej charakterystyczny smak i zapach sprawił, że stała się jednym z najpopularniejszych ziół.
Herbata z owoców dzikiej róży Owoce dzikiej róży i herbaty z dzikiej róży pojawiły się w zielniku już w XI wieku. Ich efekty są szerokie, podobnie jak dostępność i zastosowania. Umiejętności dzikiej róży sprawdzicie w herbatach, dżemach nalewkach i winie. Owoce dzikiej róży wraz z ziołami można zalać gorąca wodą i w ten spoób przygotować napój pełen witamin i przeciwutleniaczy. Czy wybierzecie jedną lub drugą opcję, zawsze zrobicie coś dla swojego zdrowia i dobrego samopoczucia. Chociaż dzika róża jest rośliną mniej zauważalną, zalety jej owoców są dalekosiężne. Rzymianie używali ich przeciwko wściekliźnie, nowocześni zielarze polecają na infekcje i stany zapalne, a nawet do wspierania pamięci. Suszone i kruszone owoce dzikiej róży można z powodzeniem łączyć z ziołami, owocami i przyprawami w mieszankach herbacianych.

Czerwiec to przede wszystkim sezon na truskawki. Tym bardziej, że to jedyny miesiąc, w którym możemy się nimi w pełni cieszyć. Długo nie pisałem, ale dziś nadrabiam i przedstawiam Wam początek serii sezonowych warzyw i owoców. Pod koniec każdego miesiąca pojawiać się będzie wpis o sezonowych warzywach i owocach, które

Kolendra jest to roślina, która idealnie sprawdziła się w kuchni nie tylko jako przyprawa kuchenna, ale także, jako dodatek do ciast. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że kolendra ma wiele właściwości leczniczych, dlatego od dawna jest również składnikiem medycyny naturalnej. Kolendra występuje w dwóch odmianach, ale najbardziej jest znana kolendra siewna, która jest gatunkiem uprawnym. Zobacz film: "Drogocenne właściwości przypraw [Specjalista radzi]" spis treści 1. Charakterystyka kolendry 2. Właściwości lecznicze kolendry 3. Zastosowanie kolendry 1. Charakterystyka kolendry Aromatyczne zioło pochodzące z rejonu Morza Śródziemnego przypomina natkę pietruszki, jednak smakuje zupełnie inaczej. Kolendra jest popularna w kuchni azjatyckiej, indyjskiej, meksykańskiej, a także gruzińskiej. Jej charakterystyczny smak i zapach sprawił, że stała się jednym z najpopularniejszych ziół. Kolendra to nie tylko zielona nać, ale również aromatyczne owoce. Po ususzeniu powstaje z nich korzenna przyprawa, która jest składnikiem curry czy garam masala. Zarówno świeże zioło, jak i zmielone nasiona mają wiele prozdrowotnych właściwości. Roślina od wieków była wykorzystywana w medycynie ludowej. W Polsce kolendra jest hodowana na plantacjach, a oprócz naszego kraju jej uprawa jest popularna w Rosji, Gruzji, Chinach, Argentynie. W zależności od kraju kolendra może mieć owoce, które różnią się od siebie wymiarami, kształtem, a liście mogą mieć inny kolor, dla przykładu liście kolendry z Gruzji mają pikantny smak, a kolendra z Syrii ma liście o łagodnym aromacie. 2. Właściwości lecznicze kolendry Ziele kolendry praktycznie nie ma kalorii, ale za to obfituje w witaminy. Warto wiedzieć, że 100 gramów kolendry pokrywa 225 proc. dziennego zapotrzebowania na witaminę A i 258 proc. na witaminę K. Świeże listki zawierają też dużo witaminy C. Kolendra jest źródłem minerałów, zwłaszcza żelaza i manganu. Znajdują się w niej również przeciwutleniacze ( luteina i zeaksantyna), czyli substancje, które chronią przed chorobami i opóźniają procesy starzenia. Posypując nią potrawy, dodajemy im nie tylko wyrazistego smaku, ale również serwujemy sobie dawkę prozdrowotnych składników. Olejki eteryczne znajdujące się w kolendrze pobudzają produkcję soków żołądkowych, a przez to ułatwiają trawienie i przyspieszają perystaltykę jelit. Dzięki właściwościom przeciwbakteryjnym zioło polecane jest przy zatruciach pokarmowych, wzdęciach, niestrawności oraz biegunce. Naukowcy z Uniwersytetu Beira Interior w Portugalii wykazali, że olej z kolendry siewnej niszczy bakterie E. coli, gronkowca złocistego oraz Salmonelli. Warto sięgnąć więc po niego podczas choroby, by szybciej pozbyć się drobnoustrojów i wrócić do formy. Można go też stosować profilaktycznie, aby nie dopuścić do zakażenia bakteriami wywołującymi problemy z układem pokarmowym. Dzięki zawartości kwasu linolowego, oleinowego i palmitynowego kolendra pomaga w utrzymaniu prawidłowego poziomu cholesterolu we krwi. Redukuje stężenie złego cholesterolu LDL, który odpowiada za wiele chorób układu krążenia ( miażdżycę). Poza tym, jedząc regularnie kolendrę, można podnieść poziom dobrego cholesterolu HDL. Badania wykazały, że zioło sprawdza się również u osób z nadciśnieniem. Dzięki składnikom znajdującym się w zielonych listkach można obniżyć ciśnienie, a przez to zmniejszyć ryzyko wystąpienia zawału serca czy udaru mózgu. Kolendra zasłynęła jako produkt, który pomaga w usuwaniu toksycznych metali ciężkich z organizmu. Likwiduje też stany zapalne, wzmacnia odporność, usuwa oznaki zmęczenia. Wszystko to zasługa właściwości oczyszczających. Regularne spożywanie kolendry pomaga pozbyć się szkodliwych substancji i odzyskać dobre samopoczucie. W jaki sposób przeprowadzić detoks? Należy sięgnąć po świeże liście i codziennie dodawać je do potraw. Idealnie sprawdzą się jako dodatek do koktajli. Z zioła można też wyciskać sok, który jest bombą antyoksydantów. Efekty oczyszczania będą widoczne po miesiącu kuracji. Stosujesz melisę, aby się zrelaksować i nie mieć problemów z zasypianiem? Możesz zamienić ją na kolendrę. Olejek eteryczny z tej rośliny działa uspokajająco, pomaga się odprężyć i ułatwia zasypianie. Po ciężkim dniu w pracy warto sięgnąć np. po sok z dodatkiem kolendry. Zioło zmniejsza napięcie mięśniowe, redukuje stres i koi nerwy. 3. Zastosowanie kolendry Warto mieć w kuchni doniczkę z kolendrą. Zioło można wtedy często dodawać do potraw. Kolendra jest bardzo łatwa w uprawie – wystarczy postawić ją w słonecznym miejscu i regularnie podlewać. Idealnie pasuje do ostrych dań meksykańskich oraz bardzo aromatycznych posiłków orientalnych. Warto wiedzieć, że podczas gotowania liście tracą część wartości. Najlepiej posypywać więc natką gotowe potrawy tuż przed podaniem. Koniecznie dodaj kolendrę do zielonych szejków, zamiast szpinaku czy jarmużu. Na pewno podkreśli smak owoców i warzyw, a przy okazji dostarczy wielu cennych składników. W kuchni nie może też zabraknąć nasion kolendry. Ich ostry, korzenny smak idealnie komponuje się z daniami kuchni indyjskiej. Mielona kolendra pasuje do mięs, ryb i dań warzywnych. polecamy

NNSZYwm.
  • 5xwkviur26.pages.dev/3
  • 5xwkviur26.pages.dev/60
  • 5xwkviur26.pages.dev/42
  • 5xwkviur26.pages.dev/60
  • 5xwkviur26.pages.dev/17
  • 5xwkviur26.pages.dev/54
  • 5xwkviur26.pages.dev/9
  • 5xwkviur26.pages.dev/6
  • zielony owoc z gruzji